lutego 22, 2019

„Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat” - Piotr Milewski

Szykując się do wyjazdu na Islandię przeczytałam oczywiście wszystko co mogłam na jej temat znaleźć. Jako jedna z pierwszych (tuż po przewodniku wydawnictwa Bezdroża, który był bazą do planowania mojego wyjazdu) wpadła mi w ręce książka Piotra Milewskiego „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”.


Myślę, że to dobra lektura dla wszystkich planujących podróż dookoła Islandii. Autor opisuje swoją pieszo-autostopową wyprawę po wyspie w sposób naprawdę ciekawy. Podróż rozpoczynająca się na lotnisku w Keflaviku, kontynuowana jest na północ w okolice tzw. Golden Circle, potem na wschód (przez m.in. Skogar i Vik) i główną trasą wyspy (nr 1) na północ przez Hofn. Potem zataczając koło prowadzi na zachód (do Akureyri), a potem na południe (Fiordy Zachodnie, Borgarnes) z powrotem w okolice Reykjaviku. Autor opowiada nie tylko o mijanych miejscach, ale też o przygodach, które spotykają go po drodze, o kapryśnej wiosennej pogodzie, o przyjaznych przyjaciołach podróży i intuicji, która niejednokrotnie pomaga mu bezpiecznie pokonać kolejne etapy wyprawy. Książkę czytałam z ogromnym zaciekawieniem, więc mimo prawie 300 stron, lekturę zakończyłam już drugiego wieczoru.

Autor książki na lekkie pióro, pisze tak, że opowieść wciąga. Z książki można wyłowić też ciekawe fakty na temat różnych miejsc na wyspie np. Þingvellir, miasta Hofn, Kirkjubæjarklaustur, Vik, islandzkiej autostrady czy Akureyri. Często uzupełniają one podstawowe informacje podawane w przewodnikach. Poza tym z lektury można zaczerpnąć porady stricte podróżnicze: gdzie rozbić się z namiotem po drodze, jak przygotować się (albo chociaż spróbować) na islandzką pogodę, na co uważać podczas wędrówki. Jeśli wybieracie się na wyspę by odbyć podróż autostopową to moim zdaniem jest to dla Was lektura obowiązkowa. Jeśli jedziecie na wycieczkę zorganizowaną lub (jak ja) zwiedzanie własnym autem, to książkę warto przeczytać, by spojrzeć na Islandię z trochę innej perspektywy.

W mojej głowie Autor namalował obraz pięknego krajobrazowo miejsca, ale też krainy, gdzie podróżą rządzi nie turysta, ale przyroda. Planując więc mój wyjazd byłam gotowa na niemal wszystkie niespodzianki. Słuchając rady z książki: „Jeśli nie odpowiada Ci pogoda, poczekaj pięć minut” i zdając sobie sprawę ze zmienności warunków pogodowych na wyspie, zapakowałam ubrania na różne okoliczności. Ale jako, że na czas wyjazdu wybrałam luty zabrałam przede wszystkim stroje niemal jak na wyprawę na Antarktydę. Nie żałuję. Chociaż zaczarowana kamykami położonymi w Laufskalavardzie pogoda naprawdę nam dopisała, to jednak ciepły i wiatroodporny strój to na Islandii podstawa! Ale o tym opowiem kiedy indziej.

Czy warto sięgnąć po książkę Piotra Milewskiego „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”? Moim zdaniem tak. Żałowałam tylko, że zdjęcia umieszczone w niej zostały na samym końcu i że było ich tak mało. Czytając o Islandii warto wyobrażać sobie opisywane miejsca. A co lepiej ukaże ich piękno niż fotografie? Barwne, niejednokrotnie poetyckie opisy Autora wspaniale się czytało, ale opatrzenie ich zdjęciami dodałoby książce jeszcze więcej walorów. Ja na szczęście miałam możliwość na własne oczy zobaczyć połowę miejsc opisanych przez Autora (pokonałam połowę opisanej przez niego podróży, bo w mojej wycieczce dotarłam do Hofn). Po powrocie do domu wróciłam do książki i przeczytałam jej początkowe rozdziały jeszcze raz – teraz z odpowiednimi krajobrazami przed oczami. Za drugim razem – opatrzona obrazami z mojej głowy – lektura była jeszcze przyjemniejsza!

A mój ulubiony cytat z książki „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”?


„Podróżowanie jest szkołą, w której raz za razem otrzymujemy lekcje. I choć tylko od nas zależy, jak głęboką wyciągniemy z nich naukę, to każdy, kto do niej wstąpi, stanie się lepszym, nawet jeśli od czasu do czasu zdarzy mu się zrobić coś niewłaściwego i cofnąć o krok. Tak jak każda szkoła, podróż wymaga rygoru. Podróżować znaczy nie poddawać się upałowi ani zimnu, suszy ani wilgoci, zmiennym nastrojom ani niepowodzeniom. Podróżować znaczy ćwiczyć się w radości, ale także w dyscyplinie, nabierać pewności siebie i zarazem pokory, kształtować siebie, zmieniać się, doskonalić.”


Przeczytana książka: „Islandia albo najzimniejsze lato od pięćdziesięciu lat”, Piotr Milewski, wydawnictwo Świat Książki, 2018
CZYTAJ WIĘCEJ »
2

lutego 19, 2019

Tjarna Hotel Keflavik Airport - pierwszy nocleg na Islandii - opinia o hotelu.

Pierwszą noc na Islandii spędziłam w Tjarna Hotel Keflavik Airport. Wybrałam ten obiekt noclegowy na portalu Booking.com ze względu na dobre opinie, bliskość lotnika (jedyne 9km) i stosunkowo dobrą cenę jak na islandzkie warunki. Uważam, że trafiłam w 10! Chociaż hotel wygląda z zewnątrz bardzo niepozornie – położony jest na odludziu i w mało eleganckim budynku, to moje ogólne wrażenie po spędzonej w nim nocy jest bardzo pozytywne.

Tjarna Hotel Keflavik - Pokój rodzinny z prywatną łazienką


Pokój w pełni zgadza się z opisem ze strony i ze zdjęciami na portalu rezerwacyjnym. W pokoju rodzinnym znajdują się dwa pojedyncze łózka i jedno łóżko małżeńskie, stoliczek z dwoma fotelami, szafa, szafki nocne i telewizor (są dostępne kanały w języku angielskim). Łazienka jest nowoczesna, wyposażona w prysznic, toaletę, umywalkę, suszarkę. Dostępne są oczywiście ręczniki oraz mydło do rąk i kąpieli. W pokoju jest bardzo czysto i ciepło.



 

Tjarna Hotel Keflavik - Kuchnia i śniadanie w cenie


W cenę noclegu zgodnie z opisem na portalu Booking.com wliczone jest śniadanie. Posiłek był smaczny, można było wybierać to co najbardziej się lubi. W formie bufetu wystawione były m.in. chleb, ser, szynka konserwowa, jajko, dżemy, masło czekoladowe i orzechowe, ogórki, papryka, pomarańcze, banany, płatki do mleka, mleko, ciasteczka, ciastka z ciasta francuskiego na słono (chyba popularne na śniadanie na Islandii bo widziałam, że można takie kupić w sklepach). Dostępna była oczywiście woda, kawa, herbata i sok. Śniadaniem spokojnie można było się najeść.
Dodatkowo poza godzinami śniadania można za darmo korzystać ze wspólnej kuchni, przyrządzić sobie posiłek, zjeść w jadalni i korzystać z ekspresu z kawą i herbatą i dystrybutora z wodą i sokiem.

Okolice hotelu, widok z okna:


Tjarna Hotel Keflavik - Obsługa


Obsługa Tjarna Hotel Keflavik Airport była bardzo pomocna, gościnna. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do serwisu w hotelu. Wszystkie formalności zostały przeprowadzone błyskawicznie, rozliczenie zostało dokonane za pośrednictwem portalu Booking.com.

Tjarna Hotel Keflavik - Inne udogodnienia:

- bezpłatny parking przed hotelem,
- bezpłatne i sprawnie działające Wi-Fi,
- możliwość korzystania z części wspólnej – strefy wypoczynkowej i stołówki,
- w budynku w którym znajduje się hotel jest też bar z kebabem, także jeśli zależy Wam na ciepłym, szybkim posiłku po locie, a docieracie na miejsce jeszcze w ciągu dnia to możecie skorzystać z takiej możliwości,
- transfer do hotelu z lotniska - możliwy jest transfer z hotelu do lotniska za 25 Euro. Aby z niego skorzystać należy wcześniej napisać maila do hotelu lub skontaktować się z obsługą telefonicznie. Jeśli nie wynajmujecie auta od razu na lotnisku, polecam Wam skorzystać z transferu. My zdecydowaliśmy się na podróż taksówką, która okazała się droższa (30 Euro), a na dodatek kierowca taksówki nie znał tego hotelu i początkowo zawiózł nas w inne miejsce.

I tutaj przy okazji sprzedam Wam wartościową radę i lekcję podróżowania. Nie opuszczać taksówki dopóki nie upewnicie się, że jesteście dokładnie w tym miejscu w którym powinniście być! A historia wyglądała następująco: po wyjściu z terminala na lotnisku (godziny wieczorne) podeszliśmy do taksówkarza pokazując mu voucher wydrukowany z Booking.com z nazwą i adresem hotelu. Taksówkach poinformował nas, że przejazd będzie kosztował około 25 Euro na co przystaliśmy. Do Keflaviku jechaliśmy kilka minut w ciemnościach, ze zmęczenia za bardzo nawet nie zwracając uwagi na okolicę. Taksówkarz zaparkował pod hotelem, wskazał na licznik i powiedział, że płacimy 30 Euro. Podczas gdy regulowaliśmy płatność nie opuszczało mnie przeczucie, że coś jest nie tak. Hotel nie wyglądał jak ten na zdjęciu, okolica też nie. Postanowiłam wyjść do recepcji i zapytać o naszą rezerwację, informując towarzyszy podróży, żeby nie wysiadali z taksówki, bo moim zdaniem nie jesteśmy w dobrym miejscu. Oczywiście moje przypuszczenia okazały się prawdą. Pani na recepcji przyjemnie poinformowała mnie, że jedyna zbieżność między naszym hotelem, a miejscem gdzie dojechaliśmy to słowa „Keflavik Airport” w nazwie. Po dokładnym przeanalizowaniu vouchera kierowca taksówki stwierdził, że faktycznie to inne miejsce, ale nie wie gdzie ono dokładnie jest. Na szczęście okazał się honorowy i bez dodatkowych opłat wyruszył z nami w poszukiwania tym razem już dokładnego adresu. Wspomagając się nawigacją na naszym telefonie w końcu dotarliśmy do celu będącego w zupełnie innej części miasta. Jaki z tego morał? Nie wysiadać z taksówki póki nie jesteśmy pewni, że cel naszej podróży został osiągnięty. Nie mam pretensji do taksówkarza. Każdy na prawo się pomylić. Co by jednak było gdybyśmy wysiedli? Narazilibyśmy się na stres, złość i dodatkowe koszty drugiej taksówki, która musiałaby nas przewieźć przez całe miasto. Dlatego warto zachowywać w podróży czujność i czasem zaufać swojemu instynktowi, który jeśli dobrze zawczasu przygotujemy się podróży będzie nam podpowiadał czy wszystko idzie zgodnie z planem.

Tjarna Hotel Keflavik Airport REZERWACJA -> https://www.booking.com/hotel/is/tjarnar.pl.html
CZYTAJ WIĘCEJ »
1
Subskrybuj: Posty (Atom)