"- Samsara - odparł z uśmiechem starszy nauczyciel. - Nigdy nie wiesz dokąd trafisz...
- Trafnie ujęte."
Ostatnio natknęłam się na książkę
Tomka Michniewicza o tajemniczym tytule
"Samsara. Na drogach, których nie ma.". Nie jest to nowość czytelnicza (książka jest z 2010 roku) i szczerze mówiąc nie mam wytłumaczenia dlaczego ją wcześniej przegapiłam, ale jako, że czytałam już jedną publikację Tomka (
"Swoją drogą. Opowieść o trzech podróżach po inne życie") również tym razem długo się nie zastanawiałam. Złapałam "Samsarę" z półki i zabrałam ją do siebie do domu. I tak oto zanim sięgnęłam po otrzymaną w prezencie trylogię Remigiusza Mroza pochłonęłam w dwie wieczory "Samsarę..."!
Książka "Samsara.." opowiada o podróży bez planu. Jak sam Autor mówi:
"To jednak nie będzie książka o Nepalu. Ani o Wietnamie, Laosie,
Tajlandii, Kolumbii czy Mozambiku. To będzie książka o tym, co się
dzieje, gdy pakujesz plecak i wychodzisz z domu z biletem w jedną
stronę."
|
Źródło: empik.com i www.tomekmichniewicz.pl |
Byliście kiedyś w takiej podróży? Bez planu, z celami rodzącymi się spontanicznie, z pomysłami realizowanymi
ad hoc, zmianami tras kierowanymi złym lub dobrym przeczuciem? Prawie jak w piosence
"Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie zdać o bilet..."... Ja szczerze mówiąc nie byłam (zresztą czego tu się spodziewać po takiej zwykłej turystyce jak ja), ale takiego polotu i spontaniczności zawsze bardzo zazdroszczę. I tym razem było tak samo. Czytając książkę i kolejne opowieści z Tajlandii, Laosu, Malezji, Singapuru, Nepalu, Kambodży i innych na poczekaniu wybieranych zakątków świata, czułam lekkie ukłucie zazdrości. Że nie mam tyle odwagi, żeby się zapakować i przeżyć taką przygodę życia. Że ja naraz zwiedzam jedno miejsce. Autor w jednej podróży zwiedził za to... pół Azji! Szaleństwo! No ale każdy podróżuje tak jak umie i jak lubi... mnie na razie po świecie najlepiej jeździ się pod opieką biura podroży. I na tym dywagacje o podróżowaniu tym razem zakończę... (ewentualnie odsyłam Was do zakładki
Wygoda czy Przygoda?). A wracając do książki...