stycznia 08, 2016

"Życie i śmierć na Drodze Umarłych" Tomasz Grzywaczewski

Dzisiaj będzie trochę nietypowo, bo książka "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" Tomasza Grzywaczewskiego, nie jest typową książką turystyczną, o jakich zwykle piszę. Chyba można ją nazwać podróżniczą, bo w końcu opowiada o podróży i odkrywaniu innego zakątka świata, ale trochę w niej też aspektów historycznych, trochę naukowych... Tak naprawdę to nie umiem sprecyzować w jaki gatunek powinno się ją konkretnie wpisać. Ale chcę Was namówić do jej przeczytania, bo warto zapoznać się z opisaną w niej historią.
Książka "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" to efekt wyprawy Dead Road 2013 na Syberię, której celem "było odnalezienie i zbadanie łagrów na jednym z najbardziej niedostępnych odcinków opuszczonej linii kolejowej" - Transpolarnej Magistrali Kolejowej nazywanej Drogą Umarłych. Uczestnikami wyprawy byli: Tomasz Grzywaczewski (autor książki), Maciej Cypryk (współzałożyciel Sorytiser), Ania Hyman (doktorantka Wydziału Historii New York University), Łukasz Orlicki (szef działu badań magazynu Odkrywca) i Marek Kozakiewicz (operator kamery). Więcej o wyprawie możecie przeczytać tutaj i tutaj. Z zebranych podczas wyprawy materiałów naukowych i wspomnień podróżników powstała książka z której dowiemy się wiele nie tylko o samej Kolei, ale też o życiu na Syberii, o sytuacji politycznej w Rosji, o mieszkańcach odległej północy i o historiach, które miały miejsce na Syberii, które nierozerwalnie złączone są z historiami wielu Polaków.



Głównym celem książki było zebranie wszystkich informacji o Transpolarnej Magistrali Kolejowej w jednym miejscu. Można się, więc dowiedzieć czym właściwie była Magistrala, skąd wziął się pomysł jej zbudowania, jak wyglądały prace budowlane i czy coś po niej jeszcze pozostało.
"O Martwej Drodze wiadomo niewiele. Pozostało trochę liczb. W ramach robót ziemnych przekopano dwadzieścia dwa miliony czterysta tysięcy metrów sześciennych gruntu, wykonano siedemdziesiąt tysięcy metrów sześciennych pomocniczych prac prac murarskich wszystkich typów, wykorzystano czterdzieści trzy tysiące czterysta metrów sześciennych rusztowań budowlanych, do stawiania mostów zużyto czternaście tysięcy pięćset ton stali. Koszt całego przedsięwzięcia oszacowano na czterdzieści miliardów rubli, czyli około dziesięciu miliardów dolarów. Niebagatelny wydatek jak na kraj wyniszczony wojną. A jednak pod koniec lat czterdziestych prace ruszyły pełną parą. Cyfry są obiektywne. Nie wartościują, nie naginają historii do swoich potrzeb. Brakuje tylko jednej informacji. Liczby bezimiennych ludzi z napisem na plecach "z/k": zakluczonnyj. (...) Nie wiadomo ilu więźniów pracowało przy Martwej Drodze. Jedni historycy piszą, ze osiemdziesiąt tysięcy, a inni, ze nawet sto trzydzieści tysięcy. (...) Liczba zmarłych? (...) Zaryzykowałbym stwierdzenie, że około dwudziestu tysięcy osób."

"Legenda głosi, że nazwa Martwa Droga lub Droga Umarłych wzięła się od ponurej praktyki administracji obozowej. Gdy któryś z więźniów wyzionął ducha podczas pracy, nie przejmowano się pochówkiem. Jego ciepłe jeszcze ciało wrzucano do nasypu. Każdy podkład ma leżeć na kościach. Tak było w przypadku osławionej Federalnej Autostrady "Kołyma" z Magadanu do Jakucka, nazywanej właśnie Drogą Kości. Tam ludzi też grzebano w miejscu, w którym upadli, by już więcej nie powstać. (...) Historycy zgłębiający temat twierdzą, że (...) określenie "Martwa" w nazwie wynika z prostego faktu, iż kolej nigdy nie została ukończona..."

"Kolejne świadectwo bezsensownego cierpienia, po którym wkrótce nie pozostanie nawet śladu."



Z książki dowiemy się też dużo o północy Rosji. Autor zwraca uwagę m.in. na etniczną mozaikę zamieszkującą Syberię. Jak sam pisze Rosja kojarzy nam się z homogeniczną jednością, którą na północy zdecydowanie nie jest. Syberię zamieszkują liczne mniejszości np. Selkupowie, Jakuci czy Nieńcy. Ludzie tundry i tajgi. Jako jedyni potrafiący w niej przeżyć, bo jako jedyni umiejący ją zrozumieć - "potrafiący ją czytać". Podczas podróży Autorowi i jego towarzyszom towarzyszy Dima - Selkup, rdzenny mieszkaniec Syberii. Jego postrzeganie świata (i przygotowanie do wyjścia do lasu) jest zupełnie inne niż to, które prezentują podróżnicy. I trudno się oprzeć wrażeniu, że gdyby nie pomoc Dimy, podróż w głąb lasów tajgi mogłaby przysporzyć grupie badawczej wielu kłopotów. W końcu Syberia to "miejsce nieprzyjazne gatunkowi ludzkiemu".

"O Syberii powszechnie mówi się, pisze, opowiada, że to miejsce nieprzyjazne gatunkowi ludzkiemu. Ogromna przestrzeń, zamieszkana przez dzikie zwierzęta, skuta lodem, pokryta śniegiem, pełna krwiożerczych owadów, nieprzebytych bagien. A jednak przodkowie Dimy* żyli tutaj od setek lat. (...) śmierć nadciągnęła nie z wnętrza tych pustkowi, ale z ich obrzeży. Syberia stała się nieludzką ziemią nie z winy niedźwiedzi (...). ale za sprawą człowieka zwanego cywilizowanym. (...) I ten osobnik w pięknie skrojonym mundurze kazał tysiącom swoich współbraci umierać z głodu w lasach pełnych pożywienia."
*przewodnika grupy po Syberii

"Trudno pisać o tajdze. Niełatwo opisać tundrę. Przydałoby się zatrudnić poetę. Syberyjską przyrodę można podziwiać godzinami. Można ją smakować. Wąchać. Można się w nią wsłuchiwać. Ale nie da się wśród niej zbyt długo wytrzymać."


Autor książki ma wyjątkową zdolność do wyszukiwania wspaniałych historii! Zaczęło się kilka lat temu od historii ucieczki Witolda Glińskiego (z kilkorgiem współwięźniów) z sowieckiego łagru. Uciekinierzy pieszo przebyli dystans z Jakucka na Syberii do Kalkuty w Indiach. Tomasz zainspirowany wydarzeniami opisanymi w książce "Długi Marsz" Sławomira Rawicza postanowił zorganizować wyprawę (Long Walk Plus Expedition) podczas której razem z innymi uczestnikami (Bartosz Malinowski i Filip Drożdż) odtworzył trasę ucieczki. Historię możecie znać ze znanego filmu "Niepokonani", w którym grali m.in. Jim Sturgess, Ed Harris, Saoirse Ronan, Colin Farrell. Jeśli nie słyszeliście wcześniej o wyprawie polecam poczytać o niej tutaj lub sięgnąć po książkę "Przez dziki wschód" Tomasza Grzywaczewskiego.

Historia Witolda Glińskiego wzruszała i inspirowała. I podobnie jest z historiami Polaków, którzy pracowali przy budowie Transpolarnej Magistrali Kolejowej. W książce "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" Tomasz rozmawia z Wiesławem Krawczyńskim, który przeżył tortury w sowieckim więzieniu i pracę przy Magistrali. Opowieść Pana Wiesława, zobrazowana wspaniałym zdjęciem serca ulepionego z czarnego więziennego chleba, poruszy na pewno serca wszystkich czytelników. Podobnie zresztą jak przytoczone później historie innych skazańców pracujących przy Magistrali. Trzeba mieć duży talent dziennikarski (ale też chyba trochę szczęścia), żeby znaleźć tak wspaniałych ludzi, będących świadectwem tej strasznej historii.



Autor podczas rozmów z Polakami pracującymi przy Magistrali (i ich potomkami) wykazuje się niezwykłą empatią. Taka wrażliwość, na sprawy zwykłych ludzi, którzy niesprawiedliwie ucierpieli przez wizję jednego człowieka, przewija się zresztą przez całą książkę. Fragment przytaczający historie Polaków pracujących przy Magistrali, dla mnie był najbardziej wartościowym z całej książki. Takie opowieści warto przekazywać dalej i utrwalać je dla kolejnych pokoleń, by uczyć człowieczeństwa w tej najpiękniejszej postaci.

W książce pojawiają się słowa: "To Droga Umarłych. Żywi nie mają tu czego szukać.". A jednak Autor książki znalazł tu dużo więcej niż pewnie początkowo się spodziewał. Celem wyprawy Dead Road było zbadanie łagrów i ich naukowa dokumentacja. Ten cel zrealizowany został tylko w pewnym stopniu. Nie mogę jednak powstrzymać się od przemyśleń, że udało się coś zupełnie innego. Udało się przypomnieć historię dawno zapomnianą, a przez wielu właściwie nieznaną. Historię, która uczy nas czym jest terror wojny i do jakiego cierpienia może on doprowadzić. W dzisiejszych czasach światowych konfliktów temat wydaje się, aż nadto aktualny. Polecam więc przeczytać książkę "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" Tomasza Grzywaczewskiego nie tylko dla poznania czym była Transpolarna Magistrala Kolejowa, ale też ze względu na związaną z nią historię.


Fragment książki przeczytacie tutaj: http://www.peron4.pl/zycie-i-smierc-na-drodze-umarlych-prolog/

Zainteresował Was temat? Poczytajcie też:
http://tomaszgrzywaczewski.pl/
http://www.polskieradio.pl/9/1364/Artykul/966958,Martwa-Droga-poznaj-tajemnice-szlaku-umarlych
http://www.stosunki.pl/?q=content/droga-umar%C5%82ych-szlakiem-syberyjskiej-kolei-widmo
http://www.podroze.pl/swiat/europa/rosja/syberia-w-poszukiwaniu-kolei-widma/4294/
http://podroze.onet.pl/ciekawe/martwa-droga-2013-dead-road-2013-wyprawa-sladami-tajemnic-stalinowskiej-kolei-widmo/n8034 

We wpisie zostały zacytowane fragmenty książki "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" Tomasza Grzywaczewskiego, Wydawnictwo Literackie.

6 komentarzy:

  1. Północna Rosja? To coś dla mnie! Muszę zapisać tę książkę jako kolejną wartą przeczytania :) Nie czytałam chyba jeszcze żadnej książki tego autora, więc wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce. Widzę, że trochę w niej historii, trochę podróży. A Północna Rosja jest miejscem bardzo ciekawym. Zdjęcie z książki gdzie widać krajobraz Syberii jest niesamowite! Sama nie chciałabym się tam znaleźć, ale o tym kraju czytać lubię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przyznam się, że nigdy nie słyszałam o tej kolei, ale Twój opis zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po tę książkę, tym bardziej, że dotyczy Rosji, do której mam słabość. sama historia... zatrważająca.

    a co do gatunku, do którego należy książka to jest to literatura faktu. mało ciekawa nazwa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O widzisz :) Takiego gatunku mi brakowało, dzięki :) Polecam zdecydowanie! Bardzo wartościowa lektura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli interesuje Cię północ Rosji, to zdecydowanie musisz sięgnąć po książkę. Takich zdjęć jest więcej (to akurat wyjątkowo mnie urzekło). :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam gorąco! Świetny człowiek, z pasją... I jeszcze umie o niej opowiadać! :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że moje przemyślenia Cię zainspirowały! :) Wpadaj częściej! Do usłyszenia!