października 31, 2016
Cesar Manrique – to on stworzył Lanzarote.
Pisząc o Lanzarote nie sposób nie wspomnieć o człowieku, dzięki któremu wyspa wygląda obecnie tak jak wygląda (zobacz: Atrakcje, które trzeba zobaczyć na Lanzarote - część 1 i część 2). To Cesar Manrique, artysta abstrakcyjny (malarz, rzeźbiarz, architekt, ekolog, projektant krajobrazów – artysta wszechstronny) który za cel swojej pracy postawił sobie zrobienie z ukochanej wyspy – Lanzarote – raju na ziemi! I udało mu się!
Źródło: http://www.cesarmanrique.com/ |
Cesar Manrique Cabrera urodził się w 1919 roku na Lanzarote. Wychowywał się w okolicach plaży Famara (pokazanej w filmie Almodovara „Złamane objęcia”), gdzie spędził całe swoje dzieciństwo i nastoletnie życie. Biegając po plaży i rozkoszując się krajobrazami odciętej od świata wyspy chłonął wszystkimi zmysłami piękno otaczającej go natury. Przesiąknął wtedy w pełni naturą wyspiarską i miłością do Lanzarote.
Jako młodzieniec postanowił wyjechać uczyć się na Teneryfę, a potem udał się do Madrytu na studia kreślarskie. Jego wielki talent został szybko odkryty i Manrique na kolejne kursy przeniósł się do Nowego Jorku. Tam podczas nauki dowiedział się o silnej tendencji do rozwoju turystyki na świecie. Poznał historie wielu miejsc na świecie, które w latach 60 tych XX wieku zostały zaadoptowane na cele turystyczne. Zobaczył jak miejsca te się zmieniły, jak „zbrzydły” przez wielkie hotele, wieżowce, szarą zabudowę - niszczące przyrodę i unikalność wcześniej pięknych miejsc.
Manrique już wtedy przewidywał, że niedługo i jego kochana Lanzarote stanie się celem turystycznym. Mimo, że nie mógł temu zupełnie zapobiec, postanowił działać. W 1968 roku wrócił na Lanzarote z planem ochrony wyspy przed niszczącym wpływem masowej turystyki. I po ciężkiej batalii – zwyciężył...
Jako młodzieniec postanowił wyjechać uczyć się na Teneryfę, a potem udał się do Madrytu na studia kreślarskie. Jego wielki talent został szybko odkryty i Manrique na kolejne kursy przeniósł się do Nowego Jorku. Tam podczas nauki dowiedział się o silnej tendencji do rozwoju turystyki na świecie. Poznał historie wielu miejsc na świecie, które w latach 60 tych XX wieku zostały zaadoptowane na cele turystyczne. Zobaczył jak miejsca te się zmieniły, jak „zbrzydły” przez wielkie hotele, wieżowce, szarą zabudowę - niszczące przyrodę i unikalność wcześniej pięknych miejsc.
Manrique już wtedy przewidywał, że niedługo i jego kochana Lanzarote stanie się celem turystycznym. Mimo, że nie mógł temu zupełnie zapobiec, postanowił działać. W 1968 roku wrócił na Lanzarote z planem ochrony wyspy przed niszczącym wpływem masowej turystyki. I po ciężkiej batalii – zwyciężył...
Zaczął od rozmów z mieszkańcami. Namawiał każdego po kolei do zachowywania tradycji – nie przemalowywania oryginalnych bielonych domów na inne kolory, nie budowania wysokich budynków, nie szpecenia ogródków roślinami spoza Wysp Kanaryjskich. Manrique uważał, że „piękno tkwi w prostocie” - właśnie w tej klimatycznej zabudowie, pustych krajobrazach. Do jego postrzegania świata zaczęło się przekonywać coraz więcej osób. W końcu ustalono jednolity rygor zabudowy wyspy, który funkcjonuje (chociaż traktowany jest już bardziej liberalnie) do dziś.
Domy zbudowane ze skał wulkanicznych, są maksymalnie 2-3 piętrowe i pomalowane na biało. Dachy i okiennice, w zależności czy skierowane są do wnętrza kontynentu czy na ocean, mają kolor zielony lub błękitny. W miastach nie ma krzykliwych, kolorowych billboardów reklamowych, ani nawet sygnalizacji świetlnej. Wszyscy żyją zgodnie z naturą. Jako ciekawostkę powiem, że jedynym wysokim budynkiem na wyspie jest hotel w stolicy wyspy Arrecife. Dziwnym zrządzeniem losu jednak ciągle są z nim problemy, bo np. dwa razy doszczętnie już spłonął. Czyżby klątwa Manrique? A może niechęć mieszkańców wyspy? Przypuszczenia są różne...
Gdy pierwszy cel Manrique został zrealizowany, postawił sobie kolejny. „Jego ideą było stworzenie doskonałego połączenia dziewiczego świata przyrody ze sztucznie powstałymi tworami człowieka.” W dziewiczy krajobraz Lanzarote zaczął wplatać elementy sztuki abstrakcyjnej. Rozpoczął od aranżacji fragmentu tunelu wulkanicznego Jameos del Aqua w 1968 roku. Potem tworzył dalej:
1970 - Restaurante El Diablo - Parque Nacional de Timanfaya
1973 - Mirador del Río
1977 - Auditorio de los Jameos del Agua
1990 - Jardín de Cactus
A w międzyczasie skrzyżowania na pustkowiach Lanzarote ozdabiał pomnikami grającymi na wietrze tzw. Juegos del Viento (Zabawki dla Wiatru). I innymi dziełami jak np. Pomnik Rolnika (Monumento al Campesino).
Atrakcje te do dziś podziwiane są przez niemal każdego turystę, który dociera na wyspę, a stworzony przez Manrique klimat Lanzarote sprawia, że mimo ciągłego rozwoju turystyki na Lanzarote, pozostaje ona naturalnie piękna.
Manrique znany był ze swojej sztuki nie tylko na Lanzarote. W swojej karierze artysty stworzył też dzieła na innych Wyspach Kanaryjskich m.in. na Teneryfie (Complejo Costa Martíanez i Playa Jardín - Puerto de la Cruz), El Hierro (Mirador de la Peña – Valverde), La Gomerze (Mirador del Palmarejo - Valle Gran Rey) oraz w Madrycie (La Vaguada).
Manrique zginął w wypadku samochodowym w 1992 roku zostawiając Lanzarote tak dziewiczą jaką zastał w dniu urodzin, a dodatkowo piękniejszą przez wkład ludzki. Trudno się, że nie zgodzić ze stwierdzeniem, że jest „ojcem wyspy”, „wizjonerem, który są stworzył”, jej „wybawcą”. Manrique uważał Lanzarote za Kopciuszka i marzył o tym, żeby wyeksponować walory wyspy, tak by zwiedzający ją zakochali się tak samo jak Cesar. Chyba mu się to udało. Ja się zakochałam!
Manrique znany był ze swojej sztuki nie tylko na Lanzarote. W swojej karierze artysty stworzył też dzieła na innych Wyspach Kanaryjskich m.in. na Teneryfie (Complejo Costa Martíanez i Playa Jardín - Puerto de la Cruz), El Hierro (Mirador de la Peña – Valverde), La Gomerze (Mirador del Palmarejo - Valle Gran Rey) oraz w Madrycie (La Vaguada).
Manrique zginął w wypadku samochodowym w 1992 roku zostawiając Lanzarote tak dziewiczą jaką zastał w dniu urodzin, a dodatkowo piękniejszą przez wkład ludzki. Trudno się, że nie zgodzić ze stwierdzeniem, że jest „ojcem wyspy”, „wizjonerem, który są stworzył”, jej „wybawcą”. Manrique uważał Lanzarote za Kopciuszka i marzył o tym, żeby wyeksponować walory wyspy, tak by zwiedzający ją zakochali się tak samo jak Cesar. Chyba mu się to udało. Ja się zakochałam!
Źródła:
- „Fuerteventura.
Travelbook”, wyd. Bezdroża, 2014, str. 110
Zdecydowanie jest to bardzo ciekawa postać, która zasługuje na uwagę. Podoba mi się to, że na wyspie jest jednolita zabudowa, a nie tak jak w Polsce rażące po oczach kolory bloków czy bilbordy zlokalizowane jeden na drugim. O znakach drogowych przy kupie ustawionych nawet już nie wspominam. Zabawki dla Wiatru również są ciekawe :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, postać Cesara jest niesamowicie inspirująca. To wspaniałe co udało mu się osiągnąć. :)
OdpowiedzUsuń