października 27, 2016
Atrakcje, które trzeba zobaczyć na Lanzarote! 10 razy „must see”! - częśc 1
Lanzarote to raj dla wszystkich lubiących zwiedzać, odkrywać i fotografować. Wyspa jest przepiękna! Jej czarne wulkaniczne krajobrazy, granat oceanu, zieleń jeziora przybrzeżnego Charco de los Clicos, biel domów, błękit okiennic i dachów, białe stożki soli w fabrykach Salinas i w końcu kolorowa roślinność – palmy, kwiaty... Niesamowita feeria i intensywność barw! Z Lanzarote jest tak, że na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Tutaj nie potrzeba Photoshopa, ani filtrów z Instagrama. Sama wrzucałam niedawno zdjęcie z Jardin de Cactus i po przetestowaniu wszystkich ulepszeń stwierdziłam, że najpiękniej było na samym początku. #nofilter <3 Teraz, w czasach kiedy zobaczenie czegoś równa się zrobieniu w tym miejscu serii zdjęć na pamiątkę (Czytaliście felieton w National Geographic mówiący, że „pod hasłem must see często kryje się must photo”?), cecha fotogeniczności danej destynacji turystycznej wydaje się szczególnie ważna. Lanzarote ma „to coś””. Światło pada tutaj korzystniej, kontrast kolorystyczny jest tak mocny, że nie trzeba go poprawiać, a widoki gdziekolwiek by nie spojrzeć zapierają dech w piersiach. Jeśli lubicie zwiedzać i utrwalać swoje wspomnienia aparatem czy telefonem, Lanzarote powinno Was zachwycić.
A co warto zwiedzić? Jakie są atrakcje „must see = must photo” na Lanzarote?
Park Narodowy Timanfaya
Najczęściej odwiedzane miejsce na wyspie. Podobno przyjeżdża tutaj aż 95% turystów. Zlokalizowany w południowo-zachodniej części wyspy Park Narodowy zajmuje powierzchnię 51 km2 i obejmuje rozległe pasmo Gór Ognia (Montanas del Fuego) będące jednocześnie obszarem na którym w latach 1730-36 miały miejsce największe w historii wyspy erupcje wulkaniczne. Pozostałe po tych wydarzeniach kratery i pola lawy zostały objęte ochroną PN w 1974 roku.
Przed erupcjami okolice te były pełne życia. Znajdowały się tutaj wioski i pola uprawne, bo region południowo-wschodni był uznawany za jeden z najżyźniejszych na wyspie. Spokój przerwało pierwsze niespodziewane trzęsienie i wybuch wulkanu dnia 1.09.1730 roku. To co się działo opisuje miejscowy ksiądz Andres-Lorenzo Curbelo (całość tutaj). "Pierwszego dnia września roku 1730, pomiędzy dziewiątą a dziesiątą wieczorem, ziemia nagle otworzyła się w pobliżu wioski Timanfaya, dwie mile [mila angielska, obecnie 8 km] od Yaiza. W trakcie pierwszej nocy ogromna góra [stożek Los Cuervos] wyrosła z ziemskich głębin i zionęła ogniem przez 19 dni. (…) Cisza wróciła 30 października..."*
Zgodnie z relacją księdza Curbelo pierwszy wybuch trwał 19 dni i nocy, kiedy nieustannie lała się lawa, a okolice przykrywała warstwa żwiru wyrzucanego przez wulkan i pyłu. Legenda mówi o Diable z Timanfaya, który miał się wtedy pokazywać mieszkańcom okolicznych wiosek i pomagać ludziom w ucieczce. Nie wiadomo czy „diabeł” był postacią prawdziwą, czy tworem wyobraźni, ale pamięć o nim pozostała do dzisiaj, bo logo Parku Narodowego (stworzone przez Cesara Manrique) przedstawia właśnie czarnego diabła.
Po erupcjach ocalała tylko wioska Yaiza, reszta terenów prezentuje „księżycowy” krajobraz powulkaniczny. Ziemia przykryta jest popękaną, zastygniętą lawą, na której do niedawna nie dało się doświadczyć życia. Teraz powoli pod powierzchnią lawy kształtuje się gleba, a ze szczelin nieśmiało wyglądają porosty i krzewy (w szczególności te sprowadzone tutaj niechcący z El Hierro).
Zwiedzanie Parku Narodowego zaczyna się jednak nie od spacerów, ale od pokazów geotermicznych. Ponieważ Lanzarote jest ewenementem na skalę światową jeśli chodzi o podwyższoną aktywność geotermiczną, można tutaj na własne oczy zobaczyć żywioł jakim jest wulkan i na własnych stopach (i rękach) poczuć ciepło z wnętrza ziemi. W Parku Narodowym Timanfaya bierzemy udział w 3 próbach: próbie ognia, wody i ziemi. Na początku stojąc na tzw. wysepce Hilarego (Islote del Hilario) można poczuć temperaturę żwiru podniesionego z ziemi. Temperatura w tym miejscu już 10 cm pod ziemią wynosi 140 stopni Celsjusza! A na głębokości 6 metrów - 400 stopni Celsjusza.
Druga próba polega na wlaniu do wywierconej w ziemi komory wiadra zimnej wody... pod wpływem różnicy temperatur woda jest wyrzucona w górę jak gejzer! Trzecia próba pokazuje samozapłon patyczków ułożonych nad dziurą skąd promieniuje ciepło z wnętrza ziemi.
A to tylko początek atrakcji... jeśli macie więcej czasu na pobyt w Parku, lunch możecie zjeść w restauracji El Diablo zaprojektowanej przez Cesara Manrique. Budynek jest oczywiście swoistym dziełem sztuki, ale główną atrakcją jest serwowane tutaj jedzenie... pieczone na grillu ogrzewanym naturalnym ciepłem z wnętrza ziemi. Jedliście kiedyś kurczaka pieczonego nad wulkanem?
Spod restauracji startuje wycieczka autokarowa po parku. Przez 14 kilometrów dosłownie jeździ się po wulkanach o których mówi się, że zgodnie z naukowymi wyliczeniami już 20-40 lat temu powinny ponownie wybuchnąć. Po drodze mijamy też jaskinie wulkaniczne np. Manto de la Virgen, przejeżdżamy tunelem wulkanicznym i obserwujemy jeden z młodszych wulkanów Lanzarote z wizerunkiem diabełka na kraterze. Widzicie?
Trasę wyżej opisaną można też zobaczyć podróżując na wielbłądzich grzbietach lub idąc trasą trekkingową Ruta de Los Volcanos (jeśli jesteście zainteresowani wejdźcie tutaj).
Zdecydowanie polecam Wam wybrać się do Parku Narodowego Timanfaya. Jest jedyną w swoim rodzaju atrakcją i wizyta w nim robi ogromne wrażenie! Wejście do parku kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko. Zwiedzanie trwa około 2 godzin (więcej szczegółów można znaleźć tutaj).
To jedno z najciekawszych dzieł Cesara Manrique (artysty-wizjonera, można powiedzieć twórcy obecnej Lanzarote) stworzone w 1968 roku. Większość turystów uważa tą atrakcję za najpiękniejszą stworzoną przez Manrique, a co ciekawe on sam średnio ją lubił. Pytany o swoje ulubione dzieło wymieniał na pierwszym miejscu Ogród Kaktusów (Jardin de Cactus).
Jameos del Aqua to udostępniony do zwiedzania fragment najdłuższego w Europie tunelu wulkanicznego (7 km tunelu na lądzie i pod wodą) zaaranżowany przez wyżej wspomnianego artystę. Nazwa nawiązuje do wyglądu atrakcji – jameo „miejsce, gdzie zapadł się strop tunelu”, aqua „woda”.
W Jameos del Aqua zobaczymy bowiem dwa piękne jeziora. Po wejściu do tunelu najpierw schodzimy około 10 metrów w dół po wulkanicznych schodach (polecam iść wolno i rozkoszować się pięknym widokiem z góry, bo potem nie przepchniecie się już przez tłum turystów, żeby wrócić) do galerii „Jameo Chico” (Małe Jameo), gdzie rozpoczyna się Tunel Atlantydy. Znajduje się tutaj naturalne jezioro o wyjątkowo czystej wodzie, w którym żyje nigdzie indziej na świecie niespotykany gatunek krabów albinosów (Munidopsis polymorpha). Mają one wielkość około 1 centymetra, a ciemność w grobie wulkanicznej sprawiła, że w procesie ewolucji przestały produkować pigment barwiący ich ciało. Kraby są symbolem Jameos del Aqua i występują na wszystkich możliwych tu do kupienia pamiątkach.
Gdy miniemy jezioro docieramy do „Jameo Grande” (duże Jameo), gdzie z kolei można zobaczyć piękny basen z błękitną wodą, otoczony egzotycznym ogrodem i audytorium stworzone przez Cesara Manrique. Audytorium ma ponoć niesamowitą akustykę, więc organizowane są tutaj często koncerty (nawet dla 600 osób).
Wyżej położone są tarasy widokowe i restauracja zbudowana z elementów ze starych statków, a także muzeum wulkaniczne Casa de los Volcanes.
To moim zdaniem druga najważniejsza atrakcja wyspy. Niewątpliwe „must see”. Wejście kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko, a orientacyjny czas zwiedzania to godzina. Polecam pojechać tam z samego rana! Obiekt otwiera się o 10 i najlepiej być tam dokładnie o czasie, albo nawet wcześniej, bo później przyjeżdżają grupy turystów i zdecydowanie gorzej się zwiedza (o robieniu zdjęć nie mówiąc).
To dla mnie trzecia najpiękniejsza atrakcja na wyspie. To znowu miejsce stworzone przez Cesara Manrique – tym razem jedna z jego ostatnich twórczości (1990 rok). Jak już pisałam wcześniej, ulubione dzieło artysty.
Podobno Manrique przejeżdżał przez wyspę i przy drodze niedaleko miejscowości Guatiza zobaczył wysypisko śmieci w dole wulkanicznym. Zatrzymał się i wyobraził sobie co mogłoby powstać w tym miejscu w zamian. Ponieważ kaktusy były popularną rośliną na wyspie (pozyskiwano z nich barwnik zwany karminem, który używany jest do dzisiaj do produkcji farb, kosmetyków itd.) Manrique postanowił zamienić brzydki fragment wyspy we wspaniałą ekspozycję dla tej rośliny.
W ogrodzie jest około 10 000 roślin z 1 400 gatunków. Są to zarówno wielkie egzemplarze, jak i malutkie kaktusiki sprowadzone z całego świata, głównie z Ameryki Południowej i Magadaskaru. Kaktusowy ogród stoi u stóp młyna, a przed wejściem podziwiać można jeszcze 8-metrowy pomnik kaktusa (też autorstwa Manrique, widoczny wyżej na zdjęciu). Ogród jest wspaniale oświetlony. Pisałam o zdjęciu #nofilter... proszę bardzo: kolejne z tej samej serii (przy okazji przyznam się Wam, że prawie nigdy nie przerabiam zdjęć, które wrzucam na bloga. Powinnam?).
Wejście do ogrodu kosztuje 5,50 Euro za osobę dorosłą i 2,75 Euro za dziecko, a zwiedza się około godziny.
To druga udostępniona do zwiedzania część tunelu Atlantida, powstałego w wyniku erupcji wulkanu Monte Corona. W Cueva de los Verdes czeka Was kilometrowy spacer przez korytarze i labirynty, wzdłuż podziemnych jezior w tunelu. Galerie są piętrowe, więc wnętrze tunelu ozdobione niesamowitymi kształtami zastygającej lawy można oglądać z różnych perspektyw.
Wejście do Cueva de los Verde kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko. Czas zwiedzania to około godziny.
To punkt widokowy leżący na wysokości 474 m n.p.m., na wzniesieniu Risco de Famara, w północnej części Lanzarote. Z zaprojektowanego w 1973 roku przez Cesara Manrique budynku zakamuflowanego w skale rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na wysepki archipelagu Chinijo, przede wszystkim na najbliższą La Graciosę – oddzieloną od Lanzarote jedynie wąskim przesmykiem El Rio.
Wejście do Mirador del Rio kosztuje 4,50 Euro za osobę dorosłą i 2,25 Euro za dziecko. Czas zwiedzania to około godzina. W sezonie letnim do tej atrakcji najlepiej wybrać się popołudniu, bo od rana Mirador zwiedzają grupy turystów.
O kolejnych 5 atrakcjach "must see" napiszę w następnym poście. Postanowiłam podzielić wpis na 2 części, bo czytanie na raz ponad 6 stron A4 nawet mnie by prawdopodobnie zniechęciło do lektury. :)
A to tylko początek atrakcji... jeśli macie więcej czasu na pobyt w Parku, lunch możecie zjeść w restauracji El Diablo zaprojektowanej przez Cesara Manrique. Budynek jest oczywiście swoistym dziełem sztuki, ale główną atrakcją jest serwowane tutaj jedzenie... pieczone na grillu ogrzewanym naturalnym ciepłem z wnętrza ziemi. Jedliście kiedyś kurczaka pieczonego nad wulkanem?
Spod restauracji startuje wycieczka autokarowa po parku. Przez 14 kilometrów dosłownie jeździ się po wulkanach o których mówi się, że zgodnie z naukowymi wyliczeniami już 20-40 lat temu powinny ponownie wybuchnąć. Po drodze mijamy też jaskinie wulkaniczne np. Manto de la Virgen, przejeżdżamy tunelem wulkanicznym i obserwujemy jeden z młodszych wulkanów Lanzarote z wizerunkiem diabełka na kraterze. Widzicie?
Trasę wyżej opisaną można też zobaczyć podróżując na wielbłądzich grzbietach lub idąc trasą trekkingową Ruta de Los Volcanos (jeśli jesteście zainteresowani wejdźcie tutaj).
Zdecydowanie polecam Wam wybrać się do Parku Narodowego Timanfaya. Jest jedyną w swoim rodzaju atrakcją i wizyta w nim robi ogromne wrażenie! Wejście do parku kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko. Zwiedzanie trwa około 2 godzin (więcej szczegółów można znaleźć tutaj).
Jameos del Aqua
To jedno z najciekawszych dzieł Cesara Manrique (artysty-wizjonera, można powiedzieć twórcy obecnej Lanzarote) stworzone w 1968 roku. Większość turystów uważa tą atrakcję za najpiękniejszą stworzoną przez Manrique, a co ciekawe on sam średnio ją lubił. Pytany o swoje ulubione dzieło wymieniał na pierwszym miejscu Ogród Kaktusów (Jardin de Cactus).
Jameos del Aqua to udostępniony do zwiedzania fragment najdłuższego w Europie tunelu wulkanicznego (7 km tunelu na lądzie i pod wodą) zaaranżowany przez wyżej wspomnianego artystę. Nazwa nawiązuje do wyglądu atrakcji – jameo „miejsce, gdzie zapadł się strop tunelu”, aqua „woda”.
W Jameos del Aqua zobaczymy bowiem dwa piękne jeziora. Po wejściu do tunelu najpierw schodzimy około 10 metrów w dół po wulkanicznych schodach (polecam iść wolno i rozkoszować się pięknym widokiem z góry, bo potem nie przepchniecie się już przez tłum turystów, żeby wrócić) do galerii „Jameo Chico” (Małe Jameo), gdzie rozpoczyna się Tunel Atlantydy. Znajduje się tutaj naturalne jezioro o wyjątkowo czystej wodzie, w którym żyje nigdzie indziej na świecie niespotykany gatunek krabów albinosów (Munidopsis polymorpha). Mają one wielkość około 1 centymetra, a ciemność w grobie wulkanicznej sprawiła, że w procesie ewolucji przestały produkować pigment barwiący ich ciało. Kraby są symbolem Jameos del Aqua i występują na wszystkich możliwych tu do kupienia pamiątkach.
Gdy miniemy jezioro docieramy do „Jameo Grande” (duże Jameo), gdzie z kolei można zobaczyć piękny basen z błękitną wodą, otoczony egzotycznym ogrodem i audytorium stworzone przez Cesara Manrique. Audytorium ma ponoć niesamowitą akustykę, więc organizowane są tutaj często koncerty (nawet dla 600 osób).
Wyżej położone są tarasy widokowe i restauracja zbudowana z elementów ze starych statków, a także muzeum wulkaniczne Casa de los Volcanes.
To moim zdaniem druga najważniejsza atrakcja wyspy. Niewątpliwe „must see”. Wejście kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko, a orientacyjny czas zwiedzania to godzina. Polecam pojechać tam z samego rana! Obiekt otwiera się o 10 i najlepiej być tam dokładnie o czasie, albo nawet wcześniej, bo później przyjeżdżają grupy turystów i zdecydowanie gorzej się zwiedza (o robieniu zdjęć nie mówiąc).
Jardin de Cactus (Ogród kaktusów)
To dla mnie trzecia najpiękniejsza atrakcja na wyspie. To znowu miejsce stworzone przez Cesara Manrique – tym razem jedna z jego ostatnich twórczości (1990 rok). Jak już pisałam wcześniej, ulubione dzieło artysty.
Podobno Manrique przejeżdżał przez wyspę i przy drodze niedaleko miejscowości Guatiza zobaczył wysypisko śmieci w dole wulkanicznym. Zatrzymał się i wyobraził sobie co mogłoby powstać w tym miejscu w zamian. Ponieważ kaktusy były popularną rośliną na wyspie (pozyskiwano z nich barwnik zwany karminem, który używany jest do dzisiaj do produkcji farb, kosmetyków itd.) Manrique postanowił zamienić brzydki fragment wyspy we wspaniałą ekspozycję dla tej rośliny.
W ogrodzie jest około 10 000 roślin z 1 400 gatunków. Są to zarówno wielkie egzemplarze, jak i malutkie kaktusiki sprowadzone z całego świata, głównie z Ameryki Południowej i Magadaskaru. Kaktusowy ogród stoi u stóp młyna, a przed wejściem podziwiać można jeszcze 8-metrowy pomnik kaktusa (też autorstwa Manrique, widoczny wyżej na zdjęciu). Ogród jest wspaniale oświetlony. Pisałam o zdjęciu #nofilter... proszę bardzo: kolejne z tej samej serii (przy okazji przyznam się Wam, że prawie nigdy nie przerabiam zdjęć, które wrzucam na bloga. Powinnam?).
Wejście do ogrodu kosztuje 5,50 Euro za osobę dorosłą i 2,75 Euro za dziecko, a zwiedza się około godziny.
Cueva de los Verdes
To druga udostępniona do zwiedzania część tunelu Atlantida, powstałego w wyniku erupcji wulkanu Monte Corona. W Cueva de los Verdes czeka Was kilometrowy spacer przez korytarze i labirynty, wzdłuż podziemnych jezior w tunelu. Galerie są piętrowe, więc wnętrze tunelu ozdobione niesamowitymi kształtami zastygającej lawy można oglądać z różnych perspektyw.
Wejście do Cueva de los Verde kosztuje 9 Euro za osobę dorosłą i 4,50 Euro za dziecko. Czas zwiedzania to około godziny.
Mirador del Rio
To punkt widokowy leżący na wysokości 474 m n.p.m., na wzniesieniu Risco de Famara, w północnej części Lanzarote. Z zaprojektowanego w 1973 roku przez Cesara Manrique budynku zakamuflowanego w skale rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na wysepki archipelagu Chinijo, przede wszystkim na najbliższą La Graciosę – oddzieloną od Lanzarote jedynie wąskim przesmykiem El Rio.
Wejście do Mirador del Rio kosztuje 4,50 Euro za osobę dorosłą i 2,25 Euro za dziecko. Czas zwiedzania to około godzina. W sezonie letnim do tej atrakcji najlepiej wybrać się popołudniu, bo od rana Mirador zwiedzają grupy turystów.
O kolejnych 5 atrakcjach "must see" napiszę w następnym poście. Postanowiłam podzielić wpis na 2 części, bo czytanie na raz ponad 6 stron A4 nawet mnie by prawdopodobnie zniechęciło do lektury. :)
Źródła:
-http://www.national-geographic.pl/traveler/przymus-fotografowania-w-podrozy-czy-to-etyczne-felieton
- http://bartkrawczyk.natemat.pl/18931,lanzarote-posrod-gor-ognia (*)
-http://www.national-geographic.pl/traveler/przymus-fotografowania-w-podrozy-czy-to-etyczne-felieton
- http://bartkrawczyk.natemat.pl/18931,lanzarote-posrod-gor-ognia (*)
- http://www.hellocanaryislands.com/paths/la-palma/ruta-de-los-volcanes-volcano-route/
-http://www.podroze.pl/swiat/europa/hiszpania/co-jest-pieknego-w-morzu-lawy-przekonasz-sie-na-wyspach-kanaryjskich/5513/
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/the-fire-mountains-timanfaya/5464
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/jameos-del-agua/5102
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/jardin-de-cactus-cactus-garden/5455
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/cueva-de-los-verdes/1132
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/mirador-del-rio/1131
- „Fuerteventura. Travelbook”, wyd. Bezdroża, 2014
-http://www.podroze.pl/swiat/europa/hiszpania/co-jest-pieknego-w-morzu-lawy-przekonasz-sie-na-wyspach-kanaryjskich/5513/
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/the-fire-mountains-timanfaya/5464
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/jameos-del-agua/5102
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/jardin-de-cactus-cactus-garden/5455
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/cueva-de-los-verdes/1132
- http://www.turismolanzarote.com/en/centros-turisticos/mirador-del-rio/1131
- „Fuerteventura. Travelbook”, wyd. Bezdroża, 2014
Przepiekne miejsca. Wszystkie chetnie bym odwiedzila
OdpowiedzUsuńWszystko jest tak pięknie ujęte na tych zdjęciach, że chciałoby się zobaczyć na własne oczy. Rewelacja ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. :) Chociaż akurat zdjęcia zawsze mnie martwią, jakoś nie uważam, że to moja mocna strona.
OdpowiedzUsuńNo ale na Lanzarote zdjęcia same wychodziły - wyspa jest bardzo fotogeniczna. :)
To prawda, wspaniałe!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki w takim razie, żebyś kiedyś na Lanzarote dotarła. :)
Widoki dosłownie zapierają dech w piersiach ! Świetny post ! Śliczne zdjęcia ! Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odwiedzić to miejsce - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, widoki nieziemskie. :) Trzymam kciuki, żeby udało Ci się pojechać i zobaczyć na własne oczy. :) Również pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPierwsze miejsce obowiązkowe, ponieważ wygląda niczym jakaś odległa planeta i zdecydowanie robi wrażenie. Myślę, że zdecydowałabym się na tę wersję z pokonaniem parku na piechotę. Choć wielbłądy też brzmią nieźle. Ale sama nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńTe krystaliczne jeziorka. Jejku, jakie to jest wspaniałe :)! Podoba mi się strasznie, dlatego i na to bym się skusiła. Poza tym kaktusi ogród, ponieważ mają świetne kształty i w ogóle lubię kaktusy mimo że nigdy żadnego nie miałam :)
Pędzę czytać drugą część tego wpisu :D
Według mnie Park Narodowy Timanfaya na I miejscu. Wrażenie, bezcenne. Ciekawy też był spacer po jaskini Cuvea de los Verdes i widok z Mirador del Rio. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, bardzo ciekawie się je ogląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - z widokami w PN Timanfaya trudno konkurować innym atrakcjom. :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)