listopada 27, 2016
Duna Verde (Caorle) – gdzie jechać na spokojne, włoskie wakacje z rodziną?
Opisywałam już dwa duże i znane kurorty Riwiery Weneckiej - Lido di Jesolo i Caorle. To dość duże miasta o bogatej infrastrukturze hotelowej i rozrywkowej, które polecałam ludziom młodym i tym lubiącym wakacje podczas których dużo się dzieje. Okolice Caorle - Duna Verde czy Porto Santa Margherita - to jednak zupełnie „inna bajka”. To miejsca wręcz idealne na spokojny wypoczynek dla rodzin z dziećmi. Dlaczego? Wzdłuż ciągnących się kilometrami piaszczystych plaż rozlokowane są tutaj ogromne wioski wakacyjne z położonymi przy plaży domkami, basenami z aquaparkami, animacjami i wieloma innymi atrakcjami na które zwraca uwagę każda rodzina.
Duna Verde administracyjnie należy do miasta Caorle. Jest to jedna z jego „comune” (comune - „wspólny” / „gmina”). UWAGA: często ośrodki znajdujące się w Duna Verde w adresie mają adres Caorle co może być mylące biorąc pod uwagę zupełnie inne cechy obu tych miejsc, już nie mówiąc o możliwym utrudnieniu dojazdu.
Duna Verde powstało w latach 70tych XX wieku od razu jako kurort turystyczny, jest to najmłodsza z miejscowości turystycznych w okolicach Caorle. Składa się w sumie z ciągu wiosek wakacyjnych zlokalizowanych wzdłuż plaży i małego osiedla domków osób prywatnych.
Duna Verde od centrum Caorle dzieli około 10 kilometrów, dla podróżujących samochodem to około 5-10 minut drogi do dużego kurortu z supermarketami, sklepami z pamiątkami, atrakcjami dla rodzin z dziećmi. To na tyle blisko by spokojnie jeździć nawet codziennie w jedną i drugą stronę, a jednocześnie to na tyle daleko, żeby można było wypoczywać z dala od głośnego miasta – w typowo rodzinnym stylu: w domkach wakacyjnych, mobilhome'ach, camperach, namiotach... na terenie dużych ośrodków turystycznych.
W tych ośrodkach - miasteczkach turystycznych (bo tak w sumie powinno się o nich mówić) oprócz miejsc noclegowych znajdują się też kompleksy basenowe, restauracje dla gości kompleksu (również z możliwością wykupienia opcji All Inclusive), odbywają się animacje... W sumie całe wakacje można przeżyć nie ruszając się z terenu wioski wakacyjnej. Należy jednak pamiętać, że wioski te żyją tylko w sezonie. W lipcu i sierpniu wszystko działa na wysokich obrotach. W połowie września infrastruktura (jak np. baseny) jest powoli zamykana, sklepy wyprzedają swój asortyment i nie robią dostaw, animacji już nie ma. Więcej będziecie mogli przeczytać we wpisie o wiosce wakacyjnej w której wypoczywałam: Villaggio San Francesco.
Wracając jednak do samego Duna Verde. Jak sama nazwa wskazuje okolice są piaszczyste (Dune – wydma) i bardzo zielone (Verde). Wzdłuż miasteczka ciągnie się piękna, piaszczysta plaża. Ośrodki wakacyjne zlokalizowane są natomiast w lasach sosnowych.
Plaża w Duna Verde sprzyja wypoczynkowi rodzinnemu. Jest stosunkowo szeroka, wejście do morza jest bardzo płaskie i przez naprawdę długi czas jest płytko i nie ma dużych fal. Jeszcze się nie przyznawałam, ale nie pływam najlepiej (i to delikatnie powiedziane) i rzadko kąpię się w morzach i oceanach. W Duna Verde pół urlopu spędziłam w wodzie, bo mimo że wychodziłam bardzo daleko w morze woda ciągle sięgała mi do pasa, a maksymalnie do ramion. Widzicie jak daleko sięgają pomosty? Na ich końcu woda sięgała mi do ramion. Miała więc maksymalnie 1,5 metra głębokości.
Tak jak widać na zdjęciach do morza wchodzą pomosty z których można obserwować piękne zachody słońca lub wędkować (ale uprzedzam wytrwali wędkarze siedzą tutaj już od samego rana, więc żeby zarezerwować sobie miejsce trzeba wstać naprawdę wcześnie rano). Okoliczne wody są bardzo dobre dla miłośników wędkowania – są płytkie, bardzo dobra jest w nich widoczność... no i biorąc pod uwagę liczbę wędkarzy... chyba nawet da się coś złapać. :)
Wypoczywać w Duna Verde mogą też turyści aktywni. Poza wędkarzami dobre warunki do uprawiania sportu znajdą tutaj m.in. rowerzyści (między miejscowościami wybrzeża wytyczone są ścieżki rowerowe), miłośniki nordic walkingu (ścieżka prowadząca wzdłuż plaży) i sportów wodnych (można wynająć rower wodny – około 15 euro/godzinę, banana boat około 15 euro/osobę dorosłą, narty wodne - około 30 euro) czy parasailingu (koszt to około 50 euro).
Kolejna grupa turystów, którym spodoba się Duna Verde to Ci podróżujący z pupilami (czytaliście "Na urlop z czworonogiem"?). Wydzielony jest tutaj bowiem specjalny odcinek plaży przyjazny psom, a w ośrodkach wzdłuż plaży zazwyczaj można znaleźć różne udogodnienia dla zwierzaków – łącznie ze SPA, treningami z osobistym trenerem itd..
Dużym plusem Duna Verde są też ceny! Wypoczynek tutaj jest dużo tańszy niż w centrum kurortu Lido di Jesolo czy Caorle. Tańsze są ceny za noclegi, ale też np. za jedzenie w restauracjach. Polecam na wakacje „z dojazdem własnym” wybierać właśnie takie mniejsze miejscowości. Macie przecież do dyspozycji samochód – zawsze wszędzie można dojechać. :) Ci niezmotoryzowani też dadzą radę - w sezonie przy wyjściu z ośrodków wzdłuż „głównej trasy” kursuje bus do okolicznych miejscowości: Eraclei, Porto Santa Margherita i Caorle. Jest to może bardziej kłopotliwe, ale nie niewykonalne.
Na wypoczynek w Duna Verde polecam Wam m.in. ośrodek Villaggio San Franscesco – rekomenduję z własnego doświadczenia. :) Możecie przeczytać o nim w kolejnym wpisie. To kto jedzie do Duna Verde... na długie spacery wzdłuż plaży, włoskie espresso i prosecco przy zachodzie słońca? :)
Źródła:
Kiedyś uwielbiałam zagraniczne podróże, a Włochy były jednym z moich ulubionych kierunków (oprócz Austrii oczywiście, która była numerem jeden), ale teraz boję się jeździć po świecie, tak niespokojnie się zrobiło :/ Z zagranicznych wyjazdów została nam tylko Słowacja, którą mamy tuż za miedzą :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. O tym samym myślałam umieszczając wpis na moim blogu. Moje marzenie pojechać do Włoch, Francji tylko prawda jest taka, że strach. Teraz gdybym mogła to nawet bym się nie odważyła. Należę do osób bojaźliwych. Ale miło chociaż wirtualnie, na blogach pozwiedzać i pomarzyć:)
OdpowiedzUsuńPs. książka przeczytana, co nieco o niej na blogu :-)
Teraz niestety ogólnie czasy są niebezpieczne i trudno przewidzieć czy gdzieś na świecie coś się stanie. :(
OdpowiedzUsuńJa wychodzę z założenia, że człowiekowi zapisane jest jakieś przeznaczenie i co się ma stać to się stanie... nie ważne gdzie na świecie. Więc póki mogę podróżuję i spełniam kolejne marzenia. :)
Cieszę się, że zwiedzasz ze mną! :)
OdpowiedzUsuńNiedługo możemy razem wirtualnie polecieć na Fuerteventurę! <3
Jak Ci się książka podobała? Na Twojego bloga zaraz wpadnę i poczytam!
Ja Twojej jeszcze nie zaczęłam, bo trochę mi się spraw nazbierało... ale czeka pierwsza w kolejce... także już za chwilkę... już za momencik. :)
A ja odwrotnie, uważam, że sami możemy prowokować los. Będąc w domu może nam się coś stać ale jest to mniej prawdopodobne niż, gdy pojedziemy/pójdziemy w miejsce zagrożone,np w środek toczącej się wojny. Także unikam czego mogę :-) tego, na co sama mam wpływ.
OdpowiedzUsuńWirtualnie, z przyjemnością :-))))
OdpowiedzUsuńCo to miejsc zagrożonych, w pełni się zgadzam. W miejsca niebezpieczne też nie jeżdżę. Zachowuję zdrowy rozsądek i na bieżąco monitoruję wydarzenia na świecie, więc jeśli gdzieś dzieje się coś co może zagrozić mojemu bezpieczeństwu to tą destynację oczywiście omijam. Jak mówisz: nie ma po co prowokować losu.
OdpowiedzUsuńNatomiast jest też wiele pięknych miejsc na świecie, gdzie panuje spokój i które warto zobaczyć na własne oczy. :)
Super! Już niedługo wrzucę relację. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByłam tam, ale powiem szczerze, że nie zachwyciło mnie to miejsce. Oczekiwałam czegoś więcej. Poza tym, ja kocham Bułgarię i Słoneczny Brzeg i tam czuję się najlepiej. Byłam już 3 razy na wakacjach i możliwe, że w tym roku również się tam wybierzemy.
OdpowiedzUsuńByłam tam, ale powiem szczerze, że nie zachwyciło mnie to miejsce. Oczekiwałam czegoś więcej. Poza tym, ja kocham Bułgarię i Słoneczny Brzeg i tam czuję się najlepiej. Byłam już 3 razy na wakacjach i możliwe, że w tym roku również się tam wybierzemy.
OdpowiedzUsuń