września 17, 2016
Jak najlepiej samodzielnie nauczyć się podstaw włoskiego? - Beata Pawlikowska „Blondynka na językach. Włoski”
Po raz kolejny uciekam na chwilę do Włoch, przez co znowu przyszło mi powtórzyć sobie podstawy włoskiego. Zainspirowało mnie to poniekąd do napisania kilku słów o tym, jak szybko nauczyć się komunikować w języku włoskim, bo umiejętność ta na miejscu jest wręcz niezbędna! Kiedyś już pisałam, że Włosi nie przepadają za językiem angielskim i są miejsca, gdzie z nikim w tym języku nie porozmawiacie. Jadąc do Włoch (nawet na krótki urlop) warto więc poznać kilka podstawowych zwrotów grzecznościowych i takich jak na przykład pytanie o cenę, proszenie o podanie czegoś, czy pytania o drogę. Odpowiedź zrozumiecie na pewno, bo Włosi tak dużo gestykulują, że dobrze rozmawia się „na migi”, a Włoch zauroczony Waszymi staraniami na pewno potraktuje Was o wiele milej niż „typowego turystę”. Opowiadałam już jak Pani w cukierni zauroczona moją (nie wiem czy gramatycznie poprawną) próbą zamówienia lodów, nałożyła mi ekstra dużą porcję? :)
Jak to zrobić, żeby łatwo przyswoić sobie te podstawy języka? U mnie zadziałało kilka metod, ale przede wszystkim...
...książka Beaty Pawlikowskiej „Blondynka na językach. Włoski”, a właściwie załączona do książki płyta. Ale do tego jeszcze wrócę. Po kolei...
Kiedy wyjeżdżałam pierwszy raz do Włoch dwa lata temu nie znałam włoskiego i mimo że czekał mnie długi pobyt na miejscu nie miałam za bardzo czasu na kursy językowe, ani domową naukę. Nie wdając się w szczegóły wyjazd był dość spontaniczny, do końca niepotwierdzony i jeszcze poprzedzony innym niesamowicie ważnym wydarzeniem w moim życiu. Suma summarum nie było czasu na intensywne wkuwanie słówek. Niedługo przed wyjazdem pobiegłam szybko do księgarni i antykwariatu i zaopatrzyłam się w niezbędnik ucznia, czyli książki, książki i jeszcze raz książki.
M.in.:
- "Mini rozmówki włoskie", Piotr Salwa, Alina Wójcik, Wiedza powszechna, 1982,
- "Survival. Rozmówki i karty", www.fiszki.pl.
Naukę zaczęłam od, wcześniej wspomnianej przeze mnie, książki Beaty Pawlikowskiej.
Panią Beatę uwielbiam! Jest jedną z osób dzięki którym narodziła się we mnie pasja podróżowania. Czytałam większość jej książek, niektóre nawet kilkakrotnie, a ciekawostki dotyczące najdalszych zakątków świata jak Jawa, Sri Lanka, Kuba, Australia czy Brazylia zapisywałam skrupulatnie w zeszycie od geografii. Dlatego kiedy zobaczyłam, że powstała seria książek językowych sygnowanych jej nazwiskiem, długo się nie wahałam.
Dla mnie książka była strzałem w dziesiątkę! W aucie, w drodze do i z pracy, odsłuchiwałam płytę CD, a potem w domu porównywałam wymowę, której nauczyłam się powtarzając zdania z pisownią z książki. Widok osoby gadającej do siebie w samochodzie na pewno dla wielu kierowców i mijających mnie pieszych musiał być śmieszny, ale warto o tym zapomnieć, bo w moim przypadku efekty „gadania do siebie” szybko przyniosły rezultaty. Po około dwóch tygodniach wyjechałam do Włoch, a tam o dziwo umiałam już sklecić kilka zdań na krzyż i dogadać się m.in. w sprawie wynajęcia pokoju. Chyba nieźle, nie?
Moim zdaniem książka Beaty Pawlikowskiej „Blondynka na językach. Włoski” jest idealna dla osób, które chcą poznać podstawy języka włoskiego przed podróżą. Jeśli zależy Wam na tym, żeby „jakoś się dogadać” na miejscu, w książce znajdziecie multum przydatnych zwrotów i całych zdań, które często powtarzane zostają w głowie i stają się bazą do modyfikacji i naprawdę składnej rozmowy.
Książka będzie też świetnym przypomnieniem języka dla osób, które kiedyś już się go uczyły, ale dłuższy czas nie miały z nim styczności.
Jeśli jednak wiążecie swoją przyszłość z Włochami i potrzebujecie kompleksowej znajomości włoskiego, książka nie wystarczy! Może być bazą wiedzy – miłym zapoznaniem z tym melodyjnym językiem, ale nie wystarczy na pewno do poznania włoskiego na poziomie lepszym niż podstawowy. Nie pokrywa żadnych zagadnień gramatycznych, nie wyjaśnia przypadków, wyjątków itd., daje tylko gotowe zdania i zwroty do rozmów. Zaawansowana nauka języka to więcej niż rozmowa – to też pisanie, czytanie ze zrozumieniem, nauka gramatyki. Te aspekty koniecznie należy wtedy uzupełnić innymi źródłami wiedzy.
Nie rozumiem jednak osób, które piszą złe opinie o książce w internecie i czują się oszukane, że gramatyki nie ma. Opis książki jasno mówi:
„To nie jest zwykły podręcznik do nauki języka obcego. Jest to kurs rozmawiania w języku obcym. Uczy mówienia i rozumienia. Zero gramatyki, zero wykuwania słówek, zero odmian czasowników, które trzeba na pamięć wbić sobie do głowy.”
I dokładnie tak jak mówi opis, tak jest. Na mnie metoda się sprawdziła! Książkę na CD przesłuchałam do połowy przed pierwszym wyjazdem, resztę na miejscu. Potem drugi raz przed kolejnym wyjazdem i teraz znowu płyta umila mi czas w drodze do pracy. Za każdym razem jest łatwiej, bo początki składały się z wielokrotnego przewijania i powtarzania kolejnych rozdziałów, teraz płynnie mijają, a ja płynnie tłumaczę polskie zdania wymawiane przez Panią Beatę. Aż sama jestem z siebie dumna!
Czy korzystałam potem jeszcze z innych źródeł wiedzy? Oczywiście! Ponieważ we Włoszech byłam dość długo przestudiowałam też inne wcześniej wypisane przeze mnie książki i chodziłam na kurs do włoskiej szkoły (chociaż on akurat tylko utrwalił zdobytą przeze mnie samodzielnie wiedzę).
Bardzo fajnie korzystało się z fiszek XXX, wielu przydatnych zwrotów nauczyłam się ze starych rozmówek polsko-włoskich które znalazłam w antykwariacie (XXX). Najmniej zadowolona byłam z kursu XXX – myślę, że samą tą książką nie nauczyłabym się języka w ogóle. Przydała się potem, gdy już znałam podstawy, ale na sam początek moim zdaniem jest zbyt trudna i za mało szczegółowa.
Bardzo przyjemnie wiedzę utrwalało się aplikacją dostępną na telefony – Duolingo (dostępna jest też na www - https://www.duolingo.com/course/it/en/Learn-W%C5%82oski-Online). Pozwala ona systematycznie poznawać słówka o różnej tematyce np. rodzina, szkoła, cyfry, jedzenie i podstawowe zwroty powitania, pożegnania itd. Na początku każdego etapu jest szkolenie, a potem zaliczenie, którego poprawne rozwiązanie udostępnia kolejny poziom nauki. Każde kilka poziomów kończy sprawdzenie wcześniej uzyskanej w aplikacji wiedzy. Człowiek wciąga się jak w grze komputerowej, a odblokowywanie kolejnych etapów to sama przyjemność.
Mnie w późniejszej nauce bardzo pomogło też "oswajanie z językiem" się poprzez słuchanie radia i oglądanie telewizji oraz codzienne rozmowy w sklepie, ze znajomymi itd.. O tyle, o ile trudno jest spotkać kompana do rozmowy po włosku w Polsce (chociaż możecie szukać np. na portalach oferujących wymianę umiejętności jak http://www.swapit.pl czy http://sieoplaca.pl), możecie spokojnie zaprzyjaźniać się z językiem na przykład słuchając radia (http://www.radioitalia.it, http://www.kisskiss.it, http://www.rai.tv/ - kliknijcie obrazki pod tytułem „dirette radio”).
Nie mówię, że jestem teraz biegła we włoskim. Ale samodzielnie czytając i powtarzając używane na co dzień zwroty doszłam do poziomu kiedy codzienna rozmowa nie sprawia mi większych problemów. Wspominając różne etapy nauki doszłam do wniosku, że w sumie to dzięki książce Beaty Pawlikowskiej „złapałam bakcyla” i zachciało mi się drążyć wiedzę dalej. Polecam Wam „Blondynkę na językach. Włoski” - mam nadzieję, że nauka włoskiego dla Was będzie tak przyjemna jak dla mnie. :)
Książkę "Blondynka na językach. Włoski" Beaty Pawlikowskiej wydawnictwa Burda Publishing Polska możecie kupić we wszystkich dużych księgarniach. Zachęcam Was też do szukania jej w dyskontach książkowych, bywa tam w naprawdę rewelacyjnych cenach! Z "Blondynką na językach" możecie się też uczyć innych języków obcych: angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, niderlandzkiego, japońskiego, francuskiego, portugalskiego i rosyjskiego. Książkę do rosyjskiego planuję kupić po powrocie z Włoch - czas sobie poprzypominać trochę zapomnianych zwrotów. :)
P.S. Jutro wyjeżdżam do Włoch, więc pewnie nie będę pojawiać się na blogu, ale planuję wrócić na Instagram. Co myślicie? Będziecie oglądać zdjęcia?
P.S. Jutro wyjeżdżam do Włoch, więc pewnie nie będę pojawiać się na blogu, ale planuję wrócić na Instagram. Co myślicie? Będziecie oglądać zdjęcia?
Jasne, że będę oglądała Twoje zdjęcia z Włoch! Czekam na nie z niecierpliwością :) Udanego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńNawet lubię książki Pawlikowskiej, choć wiem, że należę raczej do mniejszości wśród moich znajomych chociażby. Dla mnie jej książki może nie są cudowne w 100 %, bo zazwyczaj oceniam je gdzieś tak na 2-3 gwiazdki na 5, więc tak mniej więcej w połowie. Jest w nich jednak sporo ciekawostek i interesujących historii, mimo że czasem nie do końca dopracowanych lub w pełni opowiedzianych. Miałam ebooka z hiszpańskiego. Chyba to był słownik lub rozmówki, coś w tym stylu. Bardzo przydał mi się w trakcie wyjazdu do Hiszpanii :) Wymowa była napisana w klarowny sposób, więc bardzo mi ta opcja pasowała. Włoskiego nie testowałam w wydaniu tej autorki, ale widzę że warto :)
Pozdrawiam!
Jednak nie będę oglądała Twoich zdjęć, ponieważ kiedyś tam dawno temu wysłałam Ci prośbę o taką możliwość, ale widzę, że jeszcze nie mam możliwości :p wyślę może raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńDziwne, że nie możesz oglądać zdjęć. Zobaczę czy może muszę coś zmienić w ustawieniach prywatności. Przez pewien czas nie korzystałam z Instagrama, dopiero teraz postanowiłam wrócić. Wieczorem będę publikować zdjęcia - wtedy wszystko sprawdzę ;) Pozdrowienia z Włoch!
OdpowiedzUsuńJak się ma pozytywne podejście do nauki, to czasem mam wrażenie, że każda możliwa droga doprowadzi nas do celu :) No i przede wszystkim przy nauce języka trzeba wyzbyć się wstydu i gadać, gadać, gadać, choćby do siebie lub nie będąc do końca rozumianym. Nie zawsze musimy robić wszystko idealnie, a niestety Polacy mają to do siebie, że kiedy zaczną już uczyć się języka, to chcą rozmawiać z innymi dopiero, kiedy będą już na wysokim poziomie, a to, niestety, bardzo ogranicza. Wydaję mi się, że książki Pawlikowskiej są właśnie dla osób otwartych, odważnych pod względem używania języka, którzy nie muszą rozumieć idealnie wszystkiego, żeby wypowiedzieć się jednym zdaniem ;) Pozdrawiam serdecznie i też z chęcią zajrzę na Insta ;)
OdpowiedzUsuńJa, jakichś tam bardzo podstawowych podstaw włoskiego nauczyłam się... oglądając serial po włosku :)
OdpowiedzUsuń