września 02, 2017
Przeprowadzka do Włoch - co warto wiedzieć? Część 1.
Książka "Skrobiąc czubek włoskiego buta" Niall Allsop
zainspirowała mnie do opowiedzenia Wam co nieco o mojej rocznej,
włoskiej przygodzie. Wprawdzie o włoskich miastach (m.in. Mediolan, Turyn, Wenecja),
miasteczkach (Portofino, Bard, Castellanza) i zabytkach (Krzywa Wieża w Pizie) już pisałam, ale wiele mam jeszcze
wspomnień i miejsc czekających na opisanie. Z perspektywy czasu bardzo
żałuję, że nie założyłam bloga na początku pobytu we Włoszech. Miałabym
piękną pamiątkę z podróży, a Wy pewnie dużo bogatsze kompendium wiedzy o
tym pięknym kraju. Ale co się stało, to się nie odstanie. Blog powstał
już pod koniec mojego pobytu we Włoszech i niestety nie zdążyłam
nadrobić i wszystkiego opisać. Spróbuję trochę sobie przypomnieć (ale
jako, że minęło już trochę czasu, czasem coś mogę przekręcić - wybaczcie
mi!).
Jak opisują bohaterowie książki "Skrobiąc czubek włoskiego buta" przeprowadzka do Włoch wiąże się z różnymi przygodami. Kay i Niall rzucili całe swoje życie dla włoskiego dolce vita. Sprzedali cały dobytek, zapakowali najważniejsze rzeczy i przenieśli się per sempre, czyli za zawsze! Taka wyprowadzka nastręcza wielu kłopotów - co zrobić z rzeczami, jak przetransportować to co chce się ze sobą zabrać, jak kupić dom, jak przenieść sprawy pracowo-bankowo-rachunkowe itd. Mnie było trochę łatwiej, bo wiedziałam, że do Włoch jadę na rok. Że wrócę... Więc wiele trudnych decyzji mnie ominęło. Ale były sprawy, które załatwić po prostu trzeba i o nich (podobnie jak Niall w książce) Wam napiszę.
PO PIERWSZE: PODRÓŻ
O tym jak dojechać z Polski do Włoch pisałam już TUTAJ i TUTAJ. Podróż samochodem jest naprawdę dobrym pomysłem, jeśli jedzie się na dłuższy okres czasu.
Trasa jest przyjemna do prowadzenia nawet dla kierowcy
średnio-doświadczonego jak ja.
Dwóch kierowców zamieniając się pokona drogę z Polski na północ Włoch w jeden dzień (ale gdyby była taka potrzeba po drodze jest też wiele miasteczek, gdzie można skorzystać z noclegu). Plusem jest fakt, że można zabrać ze sobą zdecydowanie więcej, niż do bagażu do samolotu. Ja poza ubraniami na wszystkie pory roku zabrałam m.in. laptopa, książki, czajniczek i kilka gadżetów przypominających o domu w Polsce jak kubki, koc i poduszki. Jadąc do Włoch wydawało nam się, że mamy samochód wypchany po brzegi... oj mało wtedy wiedzieliśmy o pojemności wnętrza naszego Golfa. :)
Dwóch kierowców zamieniając się pokona drogę z Polski na północ Włoch w jeden dzień (ale gdyby była taka potrzeba po drodze jest też wiele miasteczek, gdzie można skorzystać z noclegu). Plusem jest fakt, że można zabrać ze sobą zdecydowanie więcej, niż do bagażu do samolotu. Ja poza ubraniami na wszystkie pory roku zabrałam m.in. laptopa, książki, czajniczek i kilka gadżetów przypominających o domu w Polsce jak kubki, koc i poduszki. Jadąc do Włoch wydawało nam się, że mamy samochód wypchany po brzegi... oj mało wtedy wiedzieliśmy o pojemności wnętrza naszego Golfa. :)
Kolejnym
plusem dojazdu samochodem jest posiadanie go na miejscu. Wynajem auta
we Włoszech jest bardzo drogi, koszty jego utrzymania, ubezpieczenia i
paliwa jeszcze droższe. Dlatego jeśli planujecie na miejscu zwiedzać
autem lub będziecie mieszkać w mniejszym mieście to posiadanie swoich
czterech kółek jest zbawieniem.
My
bardzo dużo korzystaliśmy z samochodu na miejscu (poza dłuższymi
wycieczkami - jak ta w Dolinę Aosty, do Ligurii czy Toskanii), raz w tygodniu
jechaliśmy na duże zakupy do supermarketu, autem jeździliśmy też np. na
kursy włoskiego po drugiej stronie miasta.
SAMOCHÓD
Samochód trzeba dobrze ubezpieczyć
(koniecznie sprawdźcie czy ubezpieczenie obowiązuje na terenie Unii
Europejskiej). Niestety włoscy kierowcy są szaleni, więc łatwo o
wypadek, stłuczkę lub jakieś wgniecenia, których przyczyny nigdy nie
poznacie. Na szczęście wypadku nie mieliśmy, ale kilka razy na parkingu
mój mąż dopatrzył się, a to nowego wgniecenia, a to zarysowania. Nic się
na to nie poradzi. Przed wyjazdem w podróż zawsze polecam tez zrobić kompleksowy przegląd auta (mężczyźni
się na tym najlepiej znają... uzupełnianie płynu do spryskiwacza,
wymiana oleju itd itd). Uwierzcie mi czasem lepiej zrobić nawet za dużo,
niż mieć problem na miejscu. Mieliśmy raz taką sytuację, że myśleliśmy
na autostradzie, że coś nam się dzieje z oponą. Po pierwsze NIKT nie
mówił po angielsku, po drugie nikt nie rozumiał czego chcemy, ani
dlaczego. Jak już udało mi się za pomocą słownika wytłumaczyć po włosku
pracownikowi stacji co się dzieje to tylko zerknął, machnął ręką i
powiedział że na pewno dojedziemy (w końcu się okazało, że miał rację).
Po trzecie moja koleżanka Włoszka mówiła, że ceny takich usług i ceny za części
są bardzo wysokie... także jeszcze nie wiadomo, co by z tego wszystkiego
wyszło, gdyby przyszło jednak coś w aucie naprawiać.
UBEZPIECZENIE ZDROWOTNE
Na terenie Włoch można posługiwać się kartą EKUZ
(Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego). Dzięki niej jesteśmy
traktowani jak obywatel Włoch. To co Włosi mają za darmo w ramach służby
zdrowia, za darmo mamy też my. Za to, za co oni płacą, również my
płacimy.
Przed wyjazdem "zaliczyliśmy" wszystkich lekarzy:
stomatologów, okulistów, internistów... także nie przewidywaliśmy
problemów zdrowotnych i na szczęście nam się nie przydarzyły.
Zastanawialiśmy
się nad wykupieniem ubezpieczenia prywatnego, ale w końcu po
przeliczeniu kosztów, zostaliśmy tylko przy karcie EKUZ. Jeśli jednak macie problemy zdrowotne, zainwestujcie w ubezpieczenie prywatne. Nie będziecie się wtedy martwić ile pieniędzy przyjdzie Wam wydać za leczenie.
Leki -
my zabraliśmy ze sobą całą apteczkę: leki na bóle, na wymioty, na
zaparcia, na grypę, na alergię, na każdy chyba możliwy wypadek.
Wykorzystaliśmy może dwa z 20 opakowań z apteczki. Jednym słowem:
pieniądze wyrzucone w błoto. Lepiej byłoby te dwa leki kupić już tam na
miejscu w aptece (nawet za większe pieniądze) i tak wyszlibyśmy na tym
lepiej. Drugi raz bym tego nie zrobiła... ale znowu to zależy kto ile
choruje.
P.S. Leków we Włoszech nie da się jak w Polsce kupić wszędzie. Chwilami
tęskniłam za tabletkami na ból głowy przy kasie w markecie, bo gdy dwa
razy były mi potrzebne to zamiast złapać z półki i rzucić na taśmę,
musiałam główkować jak odpowiednio poprosić o nie w aptece.
MIESZKANIE
O
wynajmie mieszkania lub domu dużo Wam nie powiem. My mieszkaliśmy w
akademiku, więc nie musieliśmy ani nic szukać, ani podpisywać umów itd..
Przy wprowadzaniu się do akademika zostaliśmy poproszeni o dowody
osobiste do podpisania umowy "najmu" i depozyt po 500 Euro za osobę.
Ponieważ byliśmy wzorowymi mieszkańcami został nam on w pełni zwrócony
pod koniec pobytu. Do naszych akt zostały też dopięte załatwione już po
przyjeździe dokumenty m.in. uzyskany codice fiscale.
Z dobrych rad mieszkaniowych:
- Koniecznie zanim się wprowadzicie (może nawet od razu przy właścicielu/wynajmującym) zróbcie zdjęcia wszystkiego w domu/pokoju. Ogólne
zdjęcia, zdjęcia mebli, łazienki, a także tego co już jest
wadliwe/brudne/zarysowane/popękane. To jedyny sposób, żeby przy
wyprowadzce udowodnić, że ewentualne szkody były już w mieszkaniu zanim
się wprowadziliście i że nie odpowiadacie za nie ze swojego depozytu.
- Jeśli w wynajmowanym mieszkaniu nie będzie pralki nie panikujcie. Często we włoskich miasteczkach są pralnie samoobsługowe jak te z amerykańskich seriali. Zapytajcie po prostu właściciela gdzie jest najbliższa taka pralnia - po włosku Lavanderia.
- Podobno opłaty za ogrzewanie (i w ogóle opłaty mieszkaniowe) są bardzo wysokie. Jeśli więc da się ustalić jedną stawkę opłat co miesiąc, to postarajcie się tak zrobić. Jeśli nie to nie szalejcie z grzaniem, bo rachunek może Was przerazić.
- Podobno opłaty za ogrzewanie (i w ogóle opłaty mieszkaniowe) są bardzo wysokie. Jeśli więc da się ustalić jedną stawkę opłat co miesiąc, to postarajcie się tak zrobić. Jeśli nie to nie szalejcie z grzaniem, bo rachunek może Was przerazić.
KUPOWANIE MEBLI
Mieszkanie
to nie dom, póki nie ma w nim naszych akcentów. Dlatego chyba tylko miesiąc
wytrzymaliśmy w sterylnie czystym pokoju w akademiku zanim pojechaliśmy
na zakupy. Wyprawa do Ikei zajęła nam trochę czasu i wymagała nie lada
logistyki (bo sklep był w innym mieście), ale kupiliśmy sobie półkę na
jedzenie, stolik, dywan, ramki na zdjęcia, kosz na pranie, dywaniki do
łazienki, plakaty na ściany, doniczki i kwiatki i kilka rzeczy do
kuchni. Dobrze, że w Ikei niektóre rzeczy są naprawdę za grosze.
Początkowo było mi trochę szkoda pieniędzy, bo wiedziałam, że te meble
będziemy musieli zostawić, ale zakupy to była dobra decyzja. Dopiero po naszym domeblowaniu
pokój stał się naszym miejscem na włoskiej ziemi. :)
P.S. Potem dokupiliśmy jeszcze telewizor, ekspres do kawy i pufę. A także choinkę na święta i kolorowe lampki.
P.S.
2. We Włoszech zostawiliśmy tylko szafkę i stolik (dostała je nasza
przyjaciółka Włoszka) i kosz na pranie i przybory kuchenne (zostawiliśmy
je Paniom sprzątającym z akademika). Reszta rzeczy wróciła z nami
ostatnim transportem do Polski. Już rozumiecie o czym myślałam pisząc,
że nie znaliśmy możliwości naszego samochodu? :) Okazało się, że
pomieścił to co przywieźliśmy plus dywan, ekspres, telewizor, osuszacz,
prezenty dla rodziny i znajomych, zapas win i jedzenia... a nawet
kupionego w Ikei kwiatka (z czego teraz zawsze się śmiejemy, bo niestety
jak rok później jechaliśmy na wakacje do Włoch to za mocno go podlałam i
biedny umarł :().
CO WARTO ZABRAĆ?
Do Włoch zabrałam ze sobą podstawowe rzeczy jakie zwykle
zabieram na wakacje w walizkę - tylko stosunkowo więcej,
proporcjonalnie do długości podróży. Ubrania na wszystkie pory roku
(pogoda w górach, a my mieszkaliśmy na północy Włoch, jest bardzo zmienna), kosmetyki których bałam się, że
nie dostanę we Włoszech (wszystko w zapasie.. podkłady, tusze do rzęs,
ulubione odżywki itd.). Jeśli chodzi o kosmetyki to polecam zrobić zapas! Ja na miejscu raz kupowałam podkład Rimmel i był 3 raz droższy niż w Polsce.
Warto zabrać książki,
jeśli lubicie czytać (na przykład książkę "Włosi. Życie o teatr"). Książek po polsku we Włoszech raczej nie
znajdziecie. Ja zapisałam się do dwóch bibliotek i wypożyczałam po kolei
wszystko to co mieli po angielsku (ale wybór był bardzo mały). O
bibliotekach napiszę jeszcze w następnym poście.
Jeśli lubicie spać pod kołdrą koniecznie zabierzcie ją ze sobą. We włoskim domu śpi się pod prześcieradłem i tylko je (i ewentualnie koc) dostaniecie na wyposażeniu wynajmowanego domu/pokoju. Zabierzcie też poduszki jeśli lubicie spać wysoko. :) Oczywiście zawsze kołdrę i poduszki można kupić na miejscu (ale prawdę mówiąc kołdry widziałam tylko w Ikei).
Bardzo ważne: adaptery do gniazdek i przedłużacze! Włoskie gniazdka są zupełnie inne niż w Polsce. Dlatego warto już tutaj zaopatrzyć się w odpowiednie adaptery. W internecie można je kupić za grosze, a we Włoszech kosztują po kilka-kilkanaście euro. Warto też zabrać przedłużacz (ale też z odpowiednią wtyczką!), żeby móc podpinać więcej sprzętów na raz. U nas w pokoju były na przykład tylko 2 gniazda... zdecydowanie za mało na wszystkie nasze potrzeby.
Jeśli lubicie spać pod kołdrą koniecznie zabierzcie ją ze sobą. We włoskim domu śpi się pod prześcieradłem i tylko je (i ewentualnie koc) dostaniecie na wyposażeniu wynajmowanego domu/pokoju. Zabierzcie też poduszki jeśli lubicie spać wysoko. :) Oczywiście zawsze kołdrę i poduszki można kupić na miejscu (ale prawdę mówiąc kołdry widziałam tylko w Ikei).
Bardzo ważne: adaptery do gniazdek i przedłużacze! Włoskie gniazdka są zupełnie inne niż w Polsce. Dlatego warto już tutaj zaopatrzyć się w odpowiednie adaptery. W internecie można je kupić za grosze, a we Włoszech kosztują po kilka-kilkanaście euro. Warto też zabrać przedłużacz (ale też z odpowiednią wtyczką!), żeby móc podpinać więcej sprzętów na raz. U nas w pokoju były na przykład tylko 2 gniazda... zdecydowanie za mało na wszystkie nasze potrzeby.
Niedługo po przeprowadzce
prosiliśmy rodzinę, żeby kurierem dosłała nam jeszcze kilka sprzętów. Ja
prosiłam o radio (warto zabrać małe radio, żeby w mieszkaniu nie było cały czas cicho), mój mąż o osuszacz powietrza
(ojejku jak tam w górach było parno i wiecznie mokro do czego my - mieszczuchy - nie byliśmy przyzwyczajeni). Jeśli macie możliwość i miejsce
w aucie i jedziecie jesienią na północ Włoch, polecam te gadżety!
Na miejscu wywoływałam też zdjęcia do ramek (żałowałam, że nie zabrałam ich z Polski) - o tym też możecie pomyśleć, bo zdjęcia trochę zmniejszają tęsknotę za domem.
DOKUMENTY DO ZAŁATWIENIA NA MIEJSCU
Do Włoch można wjechać na podstawie dowodu osobistego, dlatego paszport nie jest potrzebny. Do 90 dni na terytorium Włoch można przebywać bezwizowo, ale jeśli planuje się dłuższy pobyt konieczne jest spełnienie kilku formalności. Po pierwsze wyrobienie tzw. permesso di soggiorno ("pozwolenia na pobyt"), po drugie uzyskanie codice fiscale (odpowiednik polskiego NIPu). Niestety minęło już trochę czasu i nie pamiętam jak dokładnie załatwiałam te sprawy. Dlatego odsyłam Was do wiarygodnego źródła, na blog Dee oswaja Włochy i do postów: CODICE FISCALE - PODSTAWA, CODICE FISCALE - WASZE PYTANIA I WĄTPLIWOŚCI, ZAMELDOWANIE - WASZE PYTANIA I WĄTPLIWOŚCI i innych na temat pobytu powyżej 90 dni, zameldowania, mieszkania, spraw socjalnych itd.. Czytałam te wpisy i oddają wszystkie te informacje, która ja chciałabym Wam przekazać.
Uspokoję Was tylko, załatwienie wszystkich formalności zajęło nam dwie wizyty w urzędach. Nie było w tym nic strasznego, Pani która nas obsługiwała mówiła po angielsku (chociaż starałam się rozmawiać z nią w większości po włosku), nie było żadnych problemów z uzyskaniem odpowiednich zaświadczeń i dokumentów.
Codice Fiscale jest niesamowicie ważne podczas pobytu we Włoszech. Nie raz byliśmy o nie pytani np. podczas zapisu na kurs języka włoskiego czy zakupu karty do telefonu komórkowego.
Ciąg dalszy nastąpi...
Źródła:
https://polakzagranica.msz.gov.pl/Republika,Wloska,ITA.html
http://deeoswajawlochy.blogspot.com/
DOKUMENTY DO ZAŁATWIENIA NA MIEJSCU
Do Włoch można wjechać na podstawie dowodu osobistego, dlatego paszport nie jest potrzebny. Do 90 dni na terytorium Włoch można przebywać bezwizowo, ale jeśli planuje się dłuższy pobyt konieczne jest spełnienie kilku formalności. Po pierwsze wyrobienie tzw. permesso di soggiorno ("pozwolenia na pobyt"), po drugie uzyskanie codice fiscale (odpowiednik polskiego NIPu). Niestety minęło już trochę czasu i nie pamiętam jak dokładnie załatwiałam te sprawy. Dlatego odsyłam Was do wiarygodnego źródła, na blog Dee oswaja Włochy i do postów: CODICE FISCALE - PODSTAWA, CODICE FISCALE - WASZE PYTANIA I WĄTPLIWOŚCI, ZAMELDOWANIE - WASZE PYTANIA I WĄTPLIWOŚCI i innych na temat pobytu powyżej 90 dni, zameldowania, mieszkania, spraw socjalnych itd.. Czytałam te wpisy i oddają wszystkie te informacje, która ja chciałabym Wam przekazać.
Uspokoję Was tylko, załatwienie wszystkich formalności zajęło nam dwie wizyty w urzędach. Nie było w tym nic strasznego, Pani która nas obsługiwała mówiła po angielsku (chociaż starałam się rozmawiać z nią w większości po włosku), nie było żadnych problemów z uzyskaniem odpowiednich zaświadczeń i dokumentów.
Codice Fiscale jest niesamowicie ważne podczas pobytu we Włoszech. Nie raz byliśmy o nie pytani np. podczas zapisu na kurs języka włoskiego czy zakupu karty do telefonu komórkowego.
Ale czy dla takiego życia nie warto wypełnić kilku formalności?
Ciąg dalszy nastąpi...
Źródła:
https://polakzagranica.msz.gov.pl/Republika,Wloska,ITA.html
http://deeoswajawlochy.blogspot.com/
Pamiętam, jak na wycieczce i wakacjach brakowało mi kołdry, prześcieradło to jednak nie to ;)
OdpowiedzUsuńHaha, no tak, kołdra musi być! :)
OdpowiedzUsuńMarzę o przeprowadzce do kraju takiego jak Włochy - pyszne jedzenie, piękne okolice i otwarci ludzie, czego chcieć więcej? :) Póki co jednak kupiłam na miejscu mieszkanie dębniki kraków, ponieważ póki co jeszcze tu studiuję.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzając się za granicę , trzeba wszystko dokładnie rozplanować :) Całą logistykę, transport rzeczy, bo niektóre z nich muszą zostać odpowiednio zabezpieczone... Wiem z własnego doświadczenia, jak bardzo jest to skomplikowane :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń;
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńU mnie przeprowadzki całkiem czesto się przydarzają, ale jakoś nie przywiązuje się do miejsca zamieszkania;) Na pewno nie jest to najprzyjemniejsza rzecz, no ale trzeba to załatwić. Tu zdecydowanie warto postawić na pomoc specjalistycznych firm transportowych. Zapoznajcie się też dlatego z ofertą od TipTopTrans - Przeprowadzki Zajmują się przeprowadzkami w Gdańsku
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy chciałabym przeprowadzić za granicę ale z pewnością Włochy są piękne. Przeprowadzki biur Gdańsk to jest to co mnie czeka w najbliższym czasie i zastanawiam się, czy wszystko się ułoży tak jak zaplanowałam. Pomoże mi w tym profesjonalna firma transportowa, więc powinno pójść sprawnie.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka do Włoch to moje marzenie. Byłam kilka razy, ale najbardziej zakochałam się w Bolonii. W tym roku sama zorganizowałam wycieczkę. Na Bolonia.pl czytałam co powinnam przygotować do wyjazdu i co robić na miejscu. Poznałam niesamowite osoby w Bolonii, a także znalazłam możliwość pracy od nowego roku w okolicach wiosny. Dla mnie to bardzo ciekawa oferta, może skorzystam ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wyprowadzałem się z miasta na wieś i było to dla mnie prawie tak bardzo trudne zadanie, że czołem się jakbym musiał przewieźć swoje rzeczy do innego kraju.
OdpowiedzUsuńLubię bardzo ten blog, z koleżankom korzystam z tych wszystkich porad.
OdpowiedzUsuńCześć! Super post! Ja również niedawno przeprowadziłam się za granicę, ale do Niemiec. Jak radzisz sobie z nauką języka włoskiego?
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się drugiej części tego wpisu!
OdpowiedzUsuńJak żyje Ci się we Włoszech? Za czym najbardziej tęsknisz?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i przydatny wpis
OdpowiedzUsuńCiekawe wpisy i porady, blog dodany do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że poruszony został temat przeprowadzki. Warto pamiętać, że dobra organizacja transportu i zaangażowanie profesjonalnej ekipy mogą znacząco ułatwić cały proces.
OdpowiedzUsuńhttps://przeprowadzki-transport.bialystok.pl