listopada 10, 2015

Wycieczka fakultatywna do Essaouiry. Czy warto opuścić Agadir i wybrać się do wietrznego miasta?

Pisałam już o moich pierwszych wrażeniach z wyjazdu do Maroka (czytaj tutaj -> Maroko - pierwsze wrażenia) i o najważniejszych faktach z nim związanych (czytaj tutaj -> Maroko - informacje podstawowe, czyli co o Maroku przed wyjazdem wiedzieć trzeba?), powstaje post o stronie praktycznej wyjazdu do tego kraju (gdzie wymieniać pieniądze, jak wyglądają formalności wjazdowe itd), ale teraz przyszedł czas na trochę opowieści o marokańskich miastach (bo chyba na takie wpisy wszyscy czekali?).

Moją wspominkową wyprawę po Maroku rozpocznę od opisu Essaouiry (inaczej nazywanej też As-Sawirą, a dawniej Mogador). Ze wszystkich zwiedzanych przeze mnie marokańskich miast to As-Sawira urzekła mnie najbardziej, to tam czułam się najlepiej i polecam zobaczenie tego miasta wszystkim, którzy zastanawiają się, którą z wycieczek fakultatywnych z hoteli w Agadirze wybrać. Essaouira (w połączeniu z drogą do niej, o czym powstanie osobny post) na pewno Was nie rozczaruje.


Na zachętę przeczytajcie opis Essaouiry z książki "Zakochani w świecie - Maroko", potem zapraszam do poznania mojego puntu widzenia.

 "To miasteczko działa na turystów jak magnes. Zwłaszcza, że z pobliskiego Agadiru - turystycznej mekki Maroka - nie jest tu daleko. Co tak przyciąga do As-Sawiry? Na szczęście nie jest to tylko i wyłącznie kombinat turystyczny. Miasto ma klimatyczną medynę otoczoną potężnymi, 250-letnimi murami obronnymi. Do dziś w bastionach stoją brązowe armaty skierowane w stronę wody, a mury osłaniają miasto przed nieokiełznanymi wiatrami. Przede wszystkim jest to jednak zachwycające miejsce widokowe. Ocean ma się na wyciągnięcie ręki. Przy jego sile i potędze mury chroniące miasto wydają się kruchym parawanem. Atlantyckie wiatry As-Sawiry ściągają windsurferów z całego świata. A kilkadziesiąt lat temu ściągały tu rzesze dzieci-kwiatów. Na dziesiątki lat As-Sawira stała się ukochanym miastem hippisów. Sam Jimmy Hendrix koncertował podobno na tutejszych plażach. (...) As-Sawirę pokochali również twórcy filmowi. Tu kręcono (...) Otella. W 2004 r. Aleksandra, rok później Królestwo Niebieskie. I tak to właśnie każdy znajdzie jakiś powód, żeby się w As-Sawirze jeśli nie zakochać, to przynajmniej podkochiwać." - "Zakochani w świecie - Maroko", 2012, Joanna Grzymkowska- Podolak


Essaouira to "wietrzne miasto" i faktycznie tuż po wyjściu z autokaru znad oceanu uderza mnie silny wietrzny podmuch. Jest to jednak bardzo miłe uczucie, szczególnie w upalne letnie dni, gdy temperatura w Maroku sięga 30 stopni Celsjusza. Wiatry nie tylko pomagają poradzić sobie z upałem, ale są też magnesem dla większości przybywający tu turystów. Plaże Essaouiry są doskonałe dla miłośników surfingu i windsurfingu, bo silne wiatry i duże fale są wprost idealne do uprawiania tych sportów. Największa plaża Essaouiry to ta przy boulevard Mohammed V (gdzie w większości zatrzymują się wycieczkowe autokary), boulevard z plaży prowadzi do portu, który (chociaż szczerze powiem, nie wiem czemu) jest zawsze pierwszym celem wycieczek po mieście.

Historia miasta jest nierozerwanie związana z jego funkcją portową. Położenie miasta nad oceanem było ważne już w czasach prehistorycznych, gdy w V w. p.n.e. Kartagińczycy założyli tu faktorię handlową. Miasto rozwijało się głównie jako port, a od I w.p.n.e. do I w.n.e. też jako wytwórnia purpury (na Wyspach Purpurowych powstały 'fabryki' purpury dostarczające barwnik na dwór cesarza rzymskiego Oktawiana Augusta). W związku z rozwojem i bogaceniem się miasta, w 1506 roku zbudowano fortecę - Castillo Real de Mogador, a obecne miasto założono w II połowie XVIII wieku. Port Essaouiry (niegdyś znany jako Mogador) stał się ośrodkiem handlu międzynarodowego i aż do XIX wieku był najważniejszym portem marokańskim (i jedynym marokański portem na południe od Tangieru, do którego mogły zawijać w celach handlowych europejskie statki).


Przyznam, że spacer przez port  nie był moim ulubionym momentem zwiedzania. Jego rozmiar i ilość dokujących w nim statków, ilość poławianych ryb i łodzi robi wrażenie... ale wrażenie (tyle, że dużo mniej korzystne) robi też panujący w nim zapach... a właściwie powiem bez ogródek - odór. Na kilkanaście minut zwiedzania portowej części miasta polecam uzbroić się w coś o ładnym zapachu czym można zabić panujący dookoła smród ryb.  

W porcie widać kilka skalistych wysepek na oceanie - Wyspy Purpurowe (Iles Purpuraires / Iles de Mogador) - największa to Mogador. Jest tam port, który służył jako miejsce kwarantanny pielgrzymów wracających drogą morską z pielgrzymki do Mekki. Nazwa wysp pochodzi od poławianego tu ślimaka z którego pozyskiwano barwnik - purpurę. Obecnie na wyspach jest rezerwat ptaków - podobno jedno z ciekawszych w regionie miejsc dla ornitologów.

Będąc w porcie warto przyjrzeć się początkom obwarowań miasta m.in. obejrzeć bastion artyleryjski - Squala du Port, którego zadaniem była obrona basenu portowego przed wrogami. Potem przez Porte de la Marine wchodzimy na teren Starego Miasta.


Stare Miasto otoczone jest obwarowaniami i fortyfikacjami. Największe wrażenie robi z daleka, gdy powoli zbliżamy się w jego stronę od portu. Widok jest faktycznie filmowy!


Warto wybrać się na spacer murami miejskimi, by obejrzeć wspaniałą panoramę miasta i spojrzeć na bezkresny, wzburzony ocean obijający się bałwanami o mury As-Sawiry. Na murach do dziś stoją brązowe armaty, przypominające o czasach, gdy trzeba było zachować pełną czujność, bo prężnie działający port mógł zostać w każdej chwili zaatakowany przez wroga.

Z murów miejskich wybieramy się na spacer na Stare Miasto, które jednak różni się od od innych arabskich medyn. Dzisiejszy wygląd Essaouira zawdzięcza rozbudowie w 1756 roku zleconej przez Sułtana Sidi Mohammeda. To przez nią miasto (mimo, iż posiada wszystkie elementy typowych marokańskich miast - medynę, suki, meczety) jest odmienne od innych tutejszych metropolii. Rozbudowa zlecona została francuskiemu inżynierowi (Theodore Coinut), który zaprojektował niemalże europejskie miasto z szerokimi ulicami i bielonymi kamienicami z niebieskimi elementami dekoracyjnymi. Zabudowa miasta wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.


Miasto zdobi wiele bram (brama to zawsze "bab") m.in. Bab el-Menzah (brama prowadząca na główną ulicę medyny - avenue Oqba ibn Nafiaa) i bastionów (najpotężniejszy to Borj Bab Marrakesh), ale spamiętanie ich nazw i odnalezienie ich wszystkich w zabudowie miasta pozostawiam tym najwytrwalszym. 

Warto wybrać się jednak do punktu, który można nazwać "sercem medyny". Plac, gdzie krzyżują się ulice avenue de l'Istiqlal, avenue Mohammed Zektouni, avenue Mohammed el-Qouri i rue Tanger to suk Jdid - najbardziej ruchliwy i typowo marokański pod względem charakteru plac miasta.


Spacerując po mieście polecam też przejść się dawną dzielnicą żydowską - mellahem. To czy znajdujemy się w okręgu żydowskim można poznać po żłobieniach Gwiazdy Dawida nad drzwiami domostw. Przykładową kamienicę żydowską możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.


Essaouira to miasto, które spokojnie da się zobaczyć i poznać w jeden dzień. Nie ma tu wiele zabytków. Urok miasta poznamy po prostu po nim spacerując. Nie trzeba odhaczać kolejnych miejsc z listy "must see", wręcz przeciwnie w Essaouirze warto się zgubić... pospacerować po sukach, zrobić zakupy (ceny na bocznych uliczkach są naprawdę przystępne), zjeść obiad w jednej z lokalnych restauracji. Ja próbowałam tutejszych ryb. Powiem to z czystym sercem: lepszych i świeższych ryb i owoców morza chyba nie jadłam.



Tak jak czytaliście już we wstępie (w cytacie z książki Joanny Grzymkowskiej-Podolak) urok Essaouiry doceniali i doceniają nie tylko turyści, ale też artyści. Kręcono tutaj wiele filmów m.in.Otello (1952) i Królestwo Niebieskie (2004). Podobno tutejsze krajobrazy zainspirowały też znanego muzyka - Jimmy Hendrixa - do napisania utworu Castles Made of Sand (chociaż informacje na ten temat są sprzeczne).  


Jeśli sam spacer Essaouirą to dla Was za mało, a do miasta przyjechaliście autem, możecie wybrać się też w dwa pobliskie miejsca. Na południe od Essaouiry znajduje się Borj el-Barod - fort wzniesiony na pozostałościach budowli portugalskich, a stamtąd można wybrać się na piękną plażę Sidi Kaouki, gdzie panują podobno najlepsze w regionie warunki do uprawiania surfingu i windsurfingu.

Podsumowując, jeśli jedziecie do Agadiru, a z listy wycieczek fakultatywnych chcecie wybrać te, które warto odbyć, polecam Wam Essaouirę (no i oczywiście Marrakesz, ale o tym będzie inny wpis). Do Essaouiry warto jechać dla klimatu tego miasta, dla jego odmienności i dla prowadzącej do niego drogi. Na pewno dzień w Essaouirze nie będzie zmarnowany.

Źródła:

- "Maroko. W labiryncie orientalnych medyn.", 2010, Wyd. Bezdroża
- "Maroko. Szlakiem medyn, skarbów wybrzeża i pustyni.", 2011, Wyd. Bezdroża
- "Zakochani w świecie - Maroko", 2012, Joanna Grzymkowska- Podolak, Wyd. Poligraf

Polecam przeczytać też:

Maroko - pierwsze wrażenia 
Maroko - informacje podstawowe
Jeden dzień w Marrakeszu

Z Agadiru do Essaouiry - co warto zobaczyć?
Marokańskie smaki
Agadir - wszystko co trzeba wiedzieć zanim wybierzecie się tam na wakacje

9 komentarzy:

  1. Bardzo plastyczny opis miasta, który przyjemnie się czytało. A przy okazji zajrzałem do Sieci w poszukiwaniu definicji słowa "medyna". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wpis jest ciekawy. :) Zależało mi na tym, żeby krótko, ale zachęcająco przedstawić Essaouirę, bo to jedno z tych marokańskich miast o których się dużo nie mówi. A szkoda, bo naprawdę warto ją zobaczyć. :)
    Pozdrawiam i zapraszam do dalszego czytania i częstego odwiedzania!
    Niedługo kolejne posty o Marrakeszu, Agadirze... a potem przenosimy się znowu na europejski kontynet! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maroko jest piękne, uwielbiam ich architekturę wzorowaną plastrem miodu. Miałam okazję poczuć się, jak w Maroku zwiedzając między innymi Granadę w Hiszpanii, która była pod panowaniem dawnych władców tego kraju. Także na pewno Maroko jest na mojej liście marzeń, a wspomniane miasto również zapowiada się bardzo interesująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. www.bulgari.blox.pl11 listopada 2015 12:23

    Ciekawe miasto. Piękna, klimatyczna jest restauracja na zdjęciu :))

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda! Maroko jest wyjątkowe, musisz się koniecznie tam wybrać! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Restauracja wspaniała, nie tylko pod względem wyglądu, ale też jedzenia! Przepyszne!

    Warto będąc w Maroku zjeść kilka posiłków w lokalnych restauracjach - wystrój tych miejsc jest niesamowicie klimatyczny, a jedzenie warte spróbowania! W Essaouirze, czy Agadirze polecam ryby i owoce morza, w Marrakeszu tadżin. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno mnie tutaj nie było, nadrabiam więc zaległości! :)
    Fajny, ciekawy post. Najbardziej urzekły mnie te sprzedawane na ulicy miseczki i talerze - są boskie! Też uważam, że w takich miejscach najlepiej odłożyć mapę i dać się ponieść tamtejszym wiatrom i "zgubić" w tamtejszych uliczkach. Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę, że wracasz! :)
    Pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym mieście mieszka bohater filmu "Nietykalni", sparaliżowany biznesmen Philippe Pozzo di Borgo. Ponoć można go spotkać czasami w uliczkach medyny.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że moje przemyślenia Cię zainspirowały! :) Wpadaj częściej! Do usłyszenia!